wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 9: "Lilly musimy porozmawiać."


      Biegnę, biegnę, uciekam wszędzie ogień i dym. Krzyki ludzi, przepychanki. Widzę go jest. Zaraz go dotknę. Już.. Moment…chwila…nie! Nie udało się. Nadal go widzę, ale jest z nim jakaś dziewczyna, to ona pomaga mu wyjść z płonącego budynku.. Słyszę jak ktoś mnie woła, jednak nie mogę się ruszyć. Stoję i widzę jak ONA obiera mi przyjaciela… Zaczynam kaszleć, duszę się to przez ten dym.. zaczyna mi się kręcić w głowie… czuję czyjąś dłoń w swojej to właśnie on… co robi? Przygląda mi się i szepcze, że przeprasza ale nie może. Zmienia się sceneria. Gdzie teraz jestem? Biały pokój duże lustro białe drzwi z wyjściem na balkon. Nie to nie jest mój pokój. Mam na sobie długą błękitną sukienkę. Z nów przychodzi on. Wyraźnie zmartwiony. Czym? Nie wiem, ale wiem że chodzi o mnie. Chciał mi coś powiedzieć otworzył usta..


    I co i zadzwonił mój przeklęty budzik. Jestem nie wyspana , a dziś jeszcze impreza u chłopaków. Pewnie udało by mi się jakoś z tego wymigać, ale chętnie coś wypije i się zabawie. Powinnam wstać i iść na zakupy. W lodówce wczoraj już nie było nic do jedzenia, a dziś to w ogóle nie wspomnę. Zadzwonił mój telefon. Zaspana jeszcze z zachrypniętym głosem nacisnęłam zieloną słuchawkę.
*Słucham?
*Hej to ja Lizzy. Gotowa na imprezkę?
*Powiedzmy, a ty?
*Nie mogę się doczekać. Pamiętaj o 19 będziemy już u ciebie.
*Czemu tak wcześnie?
*No wiesz impreza zaczyna się o 20, ale wypadało by coś kupić im no wiesz dla nas to tak jakby parapetów.
*Spotkamy się  na miejscu o 20. PA.
*A wiesz gdzie mieszkają?
*Prześlij mi adres.
*Niech Ci będzie- powiedziała niechętnie, a jej słowa wywołały uśmiech na mojej buźce- Pa
Poszłam do łazienki i załatwiłam wszystko co chciałam. Zrobiłam makijaż i pobiegłam do garderoby. Nie chciało mi się szukać czegoś wyszukanego więc wciągnęłam pierwsze lepsze spodnie i bluzkę (http://www.photoblog.pl/maszgusst/121201987) z włosami też za dużo nie zrobiłam, ale to zwyczajnie od niechcenia. Wyszłam z domu i od razu poszłam w stronę dobrze znanego mi już supermarketu. Wkładałam do koszyka wszystko na co miałam ochotę. Czekoladki, batoniki, jogurty, pieczywo i inne rzeczy. Zapłaciłam i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Przechodziłam obok sklepu na którego wystawie była gazeta o ONE DIRECTION. Nie wiem co mnie podkusiło, znaczy się wiem ale wolę się do tego nie przyznawać. Kupiłam gazetkę i poszłam do domu. Gdy tylko weszłam do domu od razu poszłam do kuchni. Położyłam zakupy na szafie. Zaczęłam wypakowywać zakupy. Gdy skończyłam nalałam sobie soku. Gdy się odwróciłam zobaczyłam, że w drzwiach stoi mój tatuś. Nie chciało mi się  z nim rozmawiać, a co najważniejsze nie chciałam na niego patrzeć. Kiedyś nie tak dawno chciałabym, żeby chciał ze mną rozmawiać. Teraz stoi i wskazuje na krzesło. Nie dziś nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Pewnie i tak popsuje mi cały dzień, że nie będzie mi się chciało bawić.
-Lilly musimy porozmawiać.
-No co ty?! A o czym? I od kiedy chcesz rozmawiać?- niech sobie nie myśli, że będę skakać jak szalona że raz przypomniał sobie o mnie.
-Daruj. Powiedz jakie masz plany na dziś?
-Od kiedy cię to interesuje?- jego mina mówiła wszystko był wkurzony- Idę na imprezę..?!
-Tak!- odpowiedział radośnie. Boże nie rozumiem go.
-Fajnie, że się cieszysz. Będę w domu coś przed trzecią.- Chciałam wyjść z kuchni i iść do siebie.
-Czekaj? O czym ty mówisz?- nagle uświadomił sobie, że nie wie o czym mówię.
-O tym, że idę z Lizzy i Nala na domówkę i wrócę późno? A ty o czym mówisz?
-O tym, że idziesz ze mną na bankiet. Mam dwa zaproszenia od firmy. No wiesz czerwony dywan i w ogóle.
-Czyli zapowiada się sztywna imprezka. Sorki ale nie skorzystam.
-Lilly pójdziesz na ta imprezę czy tego chcesz czy nie.
-Dobra.
Poszłam do siebie. Nie wiem co mam zrobić. Muszę iść na imprezę z dziewczynami, ale ojczulek nie odpuści.



Ok. Rozdział dodaje tak na szybko. Miałam tylko 20 minut więc wybaczcie. Jest jaki jest.
Dzięki za miłe komentarze no i za 40 obserwatorów. To duży sukces! Cieszę się że tyle was jest.
^Dziś miałam testy i muszę powiedzieć, że nie było tak źle.
^No i co najważniejsze   1D nas Przeleciało ^^
Pozdrawiam!

piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 8: "Na przykład na jutrzejszą imprezę do chłopaków z 1D.."


     Oj tak siedzi sobie tam jak Bóg i władca, a ja siedzę sama w domowym zaciszu. Normalnie w to nie wierze czemu wcześniej nie poszłam do jego biura przecież tyle razy mnie to ciekawiło. Siedzi całymi dniami w biurze więc myślałam, że jest księgowym bo zawrze w domu rozliczał coś no wiecie w sensie, że wypełniał. Nigdy nie to nie ciekawiło, a powinno. Mój ojczulek otóż jest redaktorem naczelnym dosyć popularnej gazety „Life Stars”. Od zawsze myślałam, że jest jakimś księgowym, a tu proszę miłe zaskoczenie. Weszłam do jego biura, którego ściany były obklejone jakimś okładkami z różnymi gwiazdami. Za dużym biurkiem siedział mój ojciec. Co ciekawe ledwo go zauważyłam, bo na kolanach siedziała mu jakaś brunetka. Nie chcę wiedzieć gdzie były  ręce mojego ojca, ale powiem tyle że nie były widoczne. Nie wiedziałam co zrobić.  Stałam i nawet nie potrafiłam stamtąd wyjść albo się przywitać. Jednak gdy tatulek mnie zobaczył niemal niezżuci kobiety z swoich kolan.
-Lilly co ty tu robisz?- spytał z przerażeniem w głosie. Miło usłyszeć chodź raz jest przerażony tym że jestem zazwyczaj go nie obchodzę.
-Przyszłam do ciebie, ale jak zwykle przeszkadzam.. wrócę później…-chciałam już wychodzić, ale uroiłam sobie inny pomysł.-Dasz mi pieniądze to pójdę na zakupy i już nie wrócę- gdy to powiedziałam zobaczyłam błysk nadziei w jego oku, tak to ten sam błysk gdy mówił mi o mamie ale to było dawno. Myślałam, że przy tej kobiecie chodź będzie udawać że mu na mnie zależy, ale ja jestem głupia przecież dobrze wiedziałam jak będzie. Chciałam tą kasę, na pewno chciałam bo przecież jakaś część wiedziała jakie mogę mieć z tego korzyści jednak druga chciałam bardzo z kimś porozmawiać poradzić się. Przyjaciół zostawiłam w innych krajach, a tu w UK jestem sama.
-Masz tu moją kartę i idź zaszaleć- Spojrzałam na kobietę, która przyglądała się temu wszystkiemu z niedowierzaniem. Nie wiele robiąc i myśląc podeszłam do ojca i wzięłam od niego kartę. Taka akcja powtarza się u nas bardzo często. Zazwyczaj jest to niegroźna suma pieniędzy. Ale dziś karta. Musiało mu zależeć na tym bym zniknęła.
           Wyszłam stamtąd a gdy zamknęłam za sobą drzwi usiadłam pod nimi i… no właśnie co zemną było.  Kolejny raz myślałam o śmierci. Kolejne myśli o próbie samobójczej. Jest tyle możliwości by być szczęśliwą tam po drugiej stronie. Bo tam coś jest prawda?  Bo coś tam na mnie czeka tak? A co jeśli zostanę tu i będę dalej się męczyć? Będę umierać ale tylko wolniej. Każdego dnia będzie umierać cząstka mnie. Aż w końcu zrozumiem że nic mnie dobrego tu nie spotka. Wstałam i wyszłam. Wręcz uciekłam. Nie miałam ochoty już na zakupy. Londyn jest piękny, ale tylko jeśli ma się z kim spędzać tu czas. Chodziłam od jednego sklepu do drugiego. Zakupy w samotności też nie potrafią cieszyć. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale wiem że raczej jest to coś nie dobrego. Coś mi mówi że to koniec.

        Po godzinie samotnych zakupów zadzwoniła do mnie Nala.
*Hej- bardzo łatwo potrawie udawać że wszystko gra takie już mam życie cały czas przyklejam cholerny uśmiech na moją buźkę i modlę się by nikt nie zauważył, że udaje.
*Hej, co porabiasz?
*Jestem na zakupach i tak naprawdę nic nie mogę dla siebie znaleźć.
*No coś ty, ładnemu we wszystkim ładnie. Ja i Lizzy też jesteśmy na zakupach.  Jak chcesz to spotkajmy się gdzieś i może my pomożemy ci coś wybrać. Co ty na to?
*Ciekawy pomysł…- stałam i przyglądałam się wystawie w kolejnym sklepie. Czemu nie miałabym się z nimi spotkać  i nie poudawać że jestem normalna że nie mam problemów- Za dziesięć minut w ,,Milkshake City”.
*Ok. Do zobaczenia.
      Czemu akurat tam? Ponieważ mam ochotę na moje truskawkowe niebo. Tak to one pozwala mi też zapomnieć, ale o czym? Poszłam do ,,Milkshake City” dziewczyn jeszcze nie było. Usiadłam przy oknie i przyglądałam się przechodnią. Po chwili kelner przyniósł mi moje truskawkowe niebo. A po kilku minutach przyszły dziewczyny. Przywitałyśmy się dziewczyny zamówił cos do picia.
-Długo na nas czekasz?- Lizzy spytała popijając swojego szejka.
-Nie, przyszłam przed chwilą.
-To dobrze-powiedziała Nala-Zaszalejemy dziś co nie?
-Jasne- Lizzy odpowiedziała entuzjastycznie.
-No nie wiem..- powiedziałam i zobaczyłam spojrzenia dziewczyn śmiać mi się chciało- Byłam na zakupach od godziny i nic mi się nie podoba.
-Bo patrzysz na to ze złej strony. Z nami coś znajdziesz. Zbierajmy się. – Nala wstała, a za nią Lizzy. Ja po chwili wstałam i dołączyłam do dziewczyn.
-To gdzie idziemy?- spytałam – Byłam wszędzie i mówię z góry że nie ma  nic ciekawego.
-Chodź i nie marudź.- Lizzy odpowiedziała śmiejąc się. Ale ja przecież nie marudzę, mówię tylko jak jest.
 Minęło pół godziny, a my wyszłyśmy dopiero z jednego sklepu. Dziewczyny strasznie długo próbowały coś dla mnie znaleźć. Podsuwały mi co rusz jakieś sukienki, ale nie w moim stylu. Jednak w drugim sklepie było lepiej.
-Przymierz tą- Lizzy podała mi jedną z sukienek.
-Nie ma mowy. Nie przymierzę jej.
-Dlaczego?- spytała smutno Nala.
-Bo jest niebieska i w ogóle nie podoba mi się.
-Jest ładna. Idź ją przymierz. – Lizzy nalegała więc wzięłam wieszak i poszłam
Gdy ubrałam sukienkę mogę powiedzieć, że mi się spodobała.  Chodź była niebieska (http://www.photoblog.pl/modnyzestaw/120509723) leżała idealnie.
-Chodź się pokarz..- Lizzy chyba skakała z szczęścia że zgodziłam się przymierzyć sukienkę.
Gdy wyszłam usłyszałam same komplementy. I od razu zaczęły się namowy że mam ją kupić i w ogóle.
-Ale gdzie ja ją ubiorę? Pomyślałyście o tym?
-No.- powiedziała z uśmieszkiem Nala- Na przykład na jutrzejszą imprezę do chłopaków z 1D.
-Mówiłam wam już że nie idę.
-Daruj, będzie świetnie przecież o tym wiesz..- Lizy oparła się o przebieralnie i dalej uśmiechnięta mówiła dalej- Wydaje mi się, że Harry leci na nas jak nic. Więc jeśli zaprzepaścimy taką szansę przez ciebie to nie wiem co zrobię. A po za tym może być wesoło i na pewno będziemy się dobrze bawić.
-Więc jak?- Nala stała obok i mi się przyglądała.
-A co jeśli zmienili zdanie i już nas nie chcą na tej imprezie?
-Chcą, chcą…- powiedziała Lizy
-Skąd to wiesz?
-Bo napisał do nas Harry, że mamy wpadać i że czekają na nas jutro o 20.30 więc jak?
-No dobra, ale jak coś mi się nie spodoba to spadam ok?
-Jasne.- Lizy i Nala skakały ze szczęścia.

      Do domu wróciłam cos po 18. Cały dzień spędziłam z dziewczynami. Mogę powiedzieć , że już mi przeszło. Nie chcę chyba tak żyć. To prawda, ale nie potrafiłabym targnąć się na własne życie. Nie ma co robić. Więc jak zwykle sięgnęłam po gitarę. Jedno szarpnięcie struną to jedno bicie mojego serca. Kilka uderzeń serca i kilka szarpnięć za strunę tworzą cudowną melodie. Taką osobistą wręcz intymna,  taką tylko i wyłącznie moją.  Chciałam iść spać ale coś mnie powstrzymywało jutro impreza u 1D tylko że ja nie chcę tam iść.
`.Czego się najbardziej boję? Brakuje miłości. Tego , że nie będę kochać czy tego , że nie będzie kochała. To wielka różnica. Co mi z tego , jeśli ja kocham a nie jestem kochana? Cierpienie, ból, łzy, samotność, obojętność.. To chyba nie miłość..`    
Nie wiem czemu to napisała, ale tak po prostu czułam w danej  chwili w danym monecie.


Jest rozdział 8. :)
Dziękuję za cierpliwość. :) 39 obserwatorów. Czuję się zaszczycona tym i faktem że dodałyście aż 14 komentarzy. Możecie dodawać komentarze anonimowo więc komentujcie. Bo każdy komentarz pomaga mi w pisaniu, a im więcej tym więcej pomysłów i rozdziałów. Pozdrawiam i ściskam. 

wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 7: "Zaprosili nas na imprezę. Idziemy co nie?.."


Piłam drinka czy cos innego gdy poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłam się i zobaczyłam  Mulata. Tak tego samego, który siedział z jakąś dziewczyną przy naszym stoliku.
-Czego?- spytałam
-Może się do nas przysiądziesz, a nie siedzisz tu sama. Twoje koleżanki czekają. – uśmiechał się dość ładnie, ale nie  to powinno przechodzić przez mój mózg.
-No dobra.- wstałam od baru i poszłam w stronę stolika. Wszyscy siedzieli na swoich miejscach. Ciekawiło mnie tylko dlaczego nie ma Niall, ale przecież ich nie spytam. Wszyscy poszli tańczyć, zostałam ja i Mulat znaczy się Zayn.
-Sorki, ale idę zapalić.- nie wiem co mnie podkusiło, ale postanowiłam iść z nim
-Mogę iść z tobą?-jedno pytanie,  a czekałam na odpowiedź chyba z 5 minut.
-A palisz?-spytał ruszając śmiesznie brwiami.
-Może…- uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku wyjścia. Po chwili siedziałam z nim za budynkiem i popalałam papierosa. Nic nie mówiłam on też nie. Siedzieliśmy tak i paliliśmy. Kilka razy zakrztusiłam się dymem, ale potem było ok.
-Nigdy nie paliłaś prawda?- spytał śmiejąc się.
-Lubię próbować nowych rzeczy.. –zaśmialiśmy się. –Ty jesteś w tym zespole One Direction?
-No tak, a co jesteś fanką?-rozśmieszyło mnie to ale coś wybuchłam śmiechem, a on dziwnie na mnie spojrzał.
-Chciałabyś żeby nią była, ale nie jestem. Nala i Lizzy was kochają. Mówią, że jest was czworo i jesteście najlepsi..-szurnęłam go w ramie.
-Wszystko się zgadza oprócz jednego. Jest nas pięciu. A ty pewnie dużo wypiłaś.
-Nie no ale przecież było was czwórka.
-No tak, ale Niall został w domu. – wyraźnie posmutniał gdy o nim wspomniał
-Dlaczego?- no właśnie to pytanie mnie nurtowało.
-Wracamy do reszty. Chodź.- poszliśmy do środka.
Reszta towarzystwa siedziała cały czas przy stoliku. Posiedziałam jeszcze z pół godziny i pojechałam do domu. Nela i Lizzy tak dobrze się bawiły, że zostały. Gdy tylko znalazłam się w swoim pokoju napisałam do Niall.
„Zarzekałam się, że nie napisze ale napisze. Czemu Cię nie było dziś w „Ministry of Sound"? Byli tam twoi przyjaciele, a ciebie nie widziałam. „
    
     Przebrałam się i położyłam. Obudziłam się coś po ósmej. Boli mnie głowa, ale szkoła jest na pierwszym miejscu. Zeszłam do kuchni proszki leżały na stole, a obok nich żółta karteczka.
„Wiem, że wczoraj poimprezowałaś. Dlatego tu masz coś na kaca. A no i to nie zwalnia cię od szkoły!”
Szybko ubrałam się (http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/119921381) i sprawdziłam pocztę.
Jest wiadomość od niego.
„Cześć tak słyszałem, że byłaś wczoraj w klubie. Nie byłem, bo musiałem coś załatwić. Mam nadzieje, że dobrze się bawiłaś.”
I tylko tyle, no cóż to ja nie chciałam się z nim kontaktować. Sprawdziłam wiadomości od tak z ciekawości. I było coś co mnie zwyczajnie zaciekawiło.
„Wczoraj członkowie One Direction  Liam, Luis, Zayn, Harry bez Niall pojawili się w klubie „Ministry of Sound". Chłopaki pojawili się w towarzystwie swoich dziewczyn. Krążą pogłoski, że Harry, który aktualnie jest singlem nalegał aby przysiedli się do trzech dziewczyn. Było widać, że dziewczyny te nie miały tego za złe. Śmiały się i dobrze się bawiły. Czy możemy oczekiwać się, że wszyscy razem spotkają się w krótce? Ze pewne tak.”

Poszłam do szkoły wiedziałam, że się spóźnię więc się nie spieszyłam. Weszłam do klasy 15 minut po czasie. Usiadłam na swoim miejscu i próbowałam się skupić na lekcji. Na przerwie Nala i Lizzy cały czas rozmawiały o wczorajszym wieczorze.
-Zaprosili nas na imprezę. Idziemy co nie?- Nala skakała gdy to mówiła, masakra z nią.
-Wiecie co. Ja na imprezę jestem zawsze chętna, ale nie uśmiecha mi się wieczór w ich towarzystwie.
-Naprawdę?- Lizzy była naprawdę zawiedziona.
-Ale idźcie beze mnie.- miałam nadzieje, że się zgodzą i tak się stało.
-No dobra.
Resztę lekcji myślałam nad tym czy dobrze robię. Przecież to tylko impreza. A zresztą mniejsza z tym.  W naszej szkole organizowany jest konkurs coś w stylu „Mam Talent.” Ciekawe kto na to pójdzie. Niby są całkiem ciekawe nagrody. Może bym poszła, ale muszę dowiedzieć się co i jak. Jest 16.16 kurde chyba ktoś o mnie myśli. Pewnie tatuś martwi się o mnie! Hehe dobry żart. Poszłam do domu. I od razu przebrałam się (http://www.photoblog.pl/immacolato/120004008/9-4.html) i pojechałam prosto do pracy taty. Wiem, że może to największy błąd jaki popełniam ale co tam najwyżej się wkurzy. Wielki budynek normalnie mnie przeraża. Weszłam do środka. Miła pani pokierowała mnie do biura taty. Nigdy nie byłam w nowej pracy taty. Nigdy nie rozmawiałam z nim na temat czym się zajmuje, bo sądziłam po co. Dziś okaże się jakim świrem jest mój ojciec. Zawsze myślałam, ze liczy jakieś pity czy coś no wiecie księgowy i te sprawy. A tu proszę. Tatulek może mnie czymś zaskoczyć.


___________
       Kochani dzięki za 8 komentarzy i za 33 obserwatorów. To naprawdę miło nawet jeśli jest ich tak mało.. :(
Mam nadzieje, że się podoba.. :D
Ps. Jak myślicie kim jest jej tatulek. ? 

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 6: "Wyhamuj trochę, albo nie..."


  Obudziły mnie promienie słoneczka, które wpadały do mojego pokoju przed odsłonięte okno. Otworzyłam oczy jednak po chwili znów je zamknęłam. Świadomość tego, że odepchnęłam życzliwą osobę tylko dla  tego, że próbowała w jakiś sposób uchronić mnie przed wścibskimi ludźmi. On jest gwiazdą i dobrze wie co to wszystko oznacza. Chciał mnie tak jakby przed tym chronić. Zrobiłam sobie śniadanie znaczy zrobiłabym sobie lecz w lodówce mam tymczasowo światło. Ubrałam się szybko (http://www.photoblog.pl/meininspiration/118178872/0147.html) wyszłam do sklepu. Nie bardzo wiedziałam co mogę kupić, nie wiedziałam na co mam ochotę. Wyszło na to, że kupiłam kilkanaście batoników, lody czekoladowe i inne smakołyki. Po drodze weszłam jeszcze do McDonald's, Kupiłam żarełko i wróciłam do domu. Poszłam  na górę i włączyłam laptopa. Od razu włączyłam stronę z blogiem o nich. Jestem chora. Bo chociaż nie chcę go znać chcę wiedzieć o nim więcej. Zastanawiam się czy nie napisać do niego tak jak chciał. I w końcu wygrywa chęć napisania kilku słów do niego.  
          „Nie wiem co mogę Ci napisać.  Nie wiem czemu się zgodziłam.  Wszystko u mnie gra jeśli o to Ci chodzi. Ojczulek nadal pracuje, a ja siedzę sama w pokoju. Jeśli o to Ci chodzi to nadal żyje i nie zmierzam się jeszcze zabić. Straciłam osobę na której mi zależało, ale to nie koniec świata. Umiem dbać sama o siebie zawsze sobie radziłam wiec nie musisz się martwić.. W ogóle to jest nie normalne, że mam do ciebie pisać nie mam o czym pisać. Wiec to pierwszy i ostatni raz kiedy do ciebie pisze.. Żegnam Panie Horan.”
Idealnie czuję się w pełni spełniona po tym co napisałam. Muszę o nim zapomnieć, bo to nie dobrze że mi tak cholernie zaczyna na nim zależeć. Dziś idę się zabawić. Nie ma co nie będę cały czas siedzieć sama w domu. Nie bez przyczyny poznałam Nale  i Lizy to z nimi mam zamiar poimprezować. Ale nie będę się z nimi przyjaźnić. O nie ! Ale mogę je trochę wykorzystać. Przecież nie mogę być sama, a one w sam raz nadają się do dotrzymania towarzystwa. To podło w stosunku do nich, ale nie ma sensu bym się z nimi przyjaźniła. Jedne sms i wszystko stanie się jasne.
DO: Lizy
„Hej. Tak sobie pomyślałam, że może pójdziecie ze mną na imprezek dziś wieczorem?
 Co wy na to?”
OD: Lizy
„Świetny pomysł. To gdzie i o której?”
Do: Lizy
„Nie wiem. Może o 20, a miejsce wybierzemy na spontanie XD”
OD: Lizy
„A może do „Ministry of Sound"?”
Do: Lizy
„Jasne, no to o dwudziestej na miejscu. Do zobaczenia.”
OD: Lizy
„No to do zobaczenia.”
    
   No to zapowiada się fajny wieczór. No mam nadzieje. A zresztą ciekawe co to za klub. Dobrze, że istnieje coś takiego jak Internet i wyszukiwarka.  A wic, kolejny szok.

Klub „Ministry of Sound" Jest jednym z najlepszych klubów  w Londynie. Odwiedza go mnóstwo gwiazd. Częstymi naszymi bywalcami są chłopaki z The Wented, JSL, One Direction. Nie może też zabraknąć dziewczyn z Little Mix,  Cheryl Lloyd, Janet Delvin… Impreza nie odbyła by się także bez was. Zapraszamy! Czeka cię niezapomniana impreza z najlepszą ekipą i w otoczeniu gwiazd. Startujemy zawsze o 20. XD Niezapomniana impreza tylko z nami.

    No to wiem dlaczego te wie chcą tam iść. Ale nie dam się. Przecież jest szansa, że nie przyjdą albo, że mnie nie zauważy w tłumie. Nie wiem kiedy ten czas tak zleciał, ale nim się obejrzałam było już w pół do ósmej. Dużo nie szukałam łachów , które mogłabym na siebie założyć (http://www.photoblog.pl/meininspiration/111079126/057.html) więc w miarę szybko poszłam robić makijaż , włosy pozostawiłam w nieładzie. I cóż byłam gotowa by wychodzić. Napisałam karteczkę ojczulkowi, że jadę na imprezę, ale raczej nie wróci do domu przede mną.  Gdy dojechałam na miejsce, dziewczyny już na mnie czekały.
-No to gotowe na najlepszą imprezę w życiu.?
-No jasne, że tak- Lizy miała na sobie czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Nela zaś czarną sukienkę i czerwone szpilki. Lizy zobaczyła, że się im przyglądam- Coś nie tak?
-Nie, ale mogłyście mi powiedzieć, że ubieracie sukienki..- zrobiły poważną minę, a Nela od razu zaczęła się tłumaczyć. Zaśmiałam się – Żartowałam. Chodźcie idziemy.
Poszłam przodem, a dziewczyny poszły za mną. Czułam się jakby były moją obstawą. Usiadłyśmy  przy stoliku w rogu. Piłam jednego drinka za drugim. Dziewczyn jednak ograniczały trunki. Dobrze się bawiłam, po godzinie porządnie szumiało mi w głowie. Kiedy czułam, że jestem już porządnie wstawiona no może nie do końca, ale kiedy wiedziałam, że jestem już tak jakby odważniejsza ruszyłyśmy na parkiet. Wiłyśmy się na parkiecie, świat wirował mi przed oczami. Wszystko było idealnie. No właśnie za idealnie. Poczułam, że ktoś mnie obejmuje. To Lizy, która zaczęła piszczeć na czyiś widok, zresztą dużo osób zaczęło krzyczeć.
-O co chodzi?
-Boże, Harry i chłopaki są w klubie.- skakała jak pojebaniec, ale niech się dziewczyna cieszy.
-Boże chłopaki z The Wented też tu są.!!!- Nala i Lizy kompletnie oszalały, a ja miałam dalej bawić się jak przed tym. Usiadłyśmy z dziewczynami przy stoliku i wypiłyśmy kolejne drinki.
-Boże Harry się tu patrz..- szepnęła do mnie Lizy
-Który to…-szepnęłam jej na ucho. Niech myśli, że nie mam pojęcia kto to jest.
-To ten z kręconymi włosami… nadal się tu patrzy.-odpowiedziała jeszcze bardziej podniecona.
-Po to ma oczy, żeby patrzeć..- odpowiedziałam i sięgnęłam po kolejnego drinka. Spojrzałam w stronę gdzie stał ten cały Harry. Nigdzie nie widziałam Go więc jest szansa, że go nie ma. Poszłyśmy znów po tańczyć, a gdy wróciłyśmy przy naszym stoliku siedzieli ONI. Dziewczyny nie mogły nic z siebie wydusić stały i się uśmiechały. Spojrzałam na nich i zobaczyłam, że są z nimi trzy dziewczyny. Zapewne dziewczyny trzech z nich.
-Sory, ale my tu siedziałyśmy…- odezwałam się w końcu
-Wiemy, ale postanowiliśmy się dosiąść, a miejsca jest tyle że starczy dla was.- powiedział chłopak, który miał bluzkę w paseczki. Reszta naszego nowego towarzystwa posunęła się robiąc miejsce dla Naly i Lizy dziewczyny usiadły i od razu zaczęły rozmawiać i witać się z wszystkim chciałam usiąść obok Lizy, ale Harry złapał mnie za rękę i drugą ręką wskazał miejsce obok siebie. Nie wiem czy miałam inne wyjście więc usiadłam obok niego. Popijałam drinka za drinkem on cały czas do mnie mówił jednak wcale go nie słuchałam, co jakiś czas kiwałam głową, albo mówiłam  ‘no’, ‘acha’ czyli naprawdę ciekawa rozmowa.
-Więc jak?- chłopak znów się mnie o coś pytał, znów nie miałam pojęcia o co chodzi więc kolejny raz zmusiłam się do powiedzenia tego słowa.
-No..- wzięłam kolejny łyk drinka i myślałam, że chłopak odpuści. Usłyszałam jego śmiech spojrzałam na niego i czekałam aż powie mi z czego się śmieje.
-Spytałem jak masz na imię, a ty odpowiedziałaś mi NO.. więc chyba mnie nie słuchasz co?- no i kolejna wpadka, Lilly weź się w garść.
-Trochę tu głośno nie usłyszałam- mam nadzieje, że to kupi.
-Więc jak masz na imię?
-…- zamurowało mnie, uratował mnie jakiś chłopak, który właśnie prosił mnie do tańca.. spojrzałam na niego, nie  był brzydki więc czemu nie. Zdziwiło mnie tylko, że gdy podszedł do mnie i poprosił do tańca wszyscy nowi towarzysze zrobili dziwne miny. Harry chciał już coś powiedzieć jednak ciemnowłosy chłopak go powstrzymał.
-Więc jak? Idziemy tańczyć?- chłopak ponowił prośbę, a ja nie zastanawiałam się dłużej. Uśmiechnęłam się podałam mu rękę i poszłam tańczyć.
 Tańczyłam z nim klika piosenek wydawał się miły.
-Przy siądziesz się do mnie i moich znajomych?
-Tak czemu nie.- wszędzie lepiej byle jak najdalej od nich.- Pójdę tylko po torebkę.
-Jasne.
-Gdzieś idziesz?- spytał  mulat kiedy zobaczył, że biorę torebkę.
-Tak, przysiądę się do nich żebyście mieli więcej miejsca.- zaśmiałam się i poszłam.
Siedziałam i poznawałam nowych znajomych, piłam i dobrze się przy tym bawiłam. Dużo rozmawiałam z Nathe'em. W pewnym momencie chłopak posunął się znacznie za daleko. Ten dupek chciał mnie pocałować. Odepchnęłam go dziwnie na mnie spojrzał ale mało mnie to obchodziło.
-Wyhamuj trochę, albo nie wiesz ja już sobie pójdę.. cześć.
-Nie no zostań…- słyszałam jak do mnie mówił jednak szłam tylko w jedną stronę , a mianowicie do baru. Piłam drinka czy cos innego gdy poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłam się i zobaczyłam..


Rozdział 6.
Wesołych świąt !
Tylko tyle mam wam dziś do powiedzenia. XD

środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział 5: "Dobra. Ale to koniec.. Nie spotkamy się.."


      Nie mogę spać. Cały czas myślę o tym wszystkim. Analizuje fakty i wszystko się zgadza. Poznałam go w dzień w którym do szkoły przyjechał ten zespół. Na drugi dzień gdy go szukałam nigdzie go nie było. Spotykaliśmy się tylko tam w tym jednym miejscu. Naszym miejscu. Dlaczego? Bo to gwiazda i tak dla niego wygodniej. Wyjechał na dwa tygodnie. Ciekawe gdzie był, bo na pewno nie u rodziny. Łatwo to sprawdzić. Ale jest też plus bardzo łatwo mogę sprawdzić gdzie był. Ale po co? Przecież to nie mój chłopak, to nie mój interes. Ale myślałam, że się zaprzyjaźniliśmy jednak źle to wszystko odbierałam.
W takim razie dlaczego się ze mną spotykał skoro nie miał zamiaru powiedzieć mi prawdy. Nie mówił mi prawdy po prostu kłamał. Kłamał mi prosto w oczy.
  Nie miałam pojęcia co mam wpisać do wyszukiwarki. Nie znam nazwy zespołu. Wpisałam tak po prostu „Niall Horan”. I pojawiło mi się kilkanaście linków. Wywiady, blogi, fotki, a nawet piosenki. Pierwsze co zrobiłam to otworzyłam ich piosenkę. One thing, przesłuchałam tę piosenkę chyba z 10 razy. Za każdym razem podobała mi się coraz bardziej. Przeglądałam bloga za blogiem. Czytałam wszystko o nich. Z jednego z blogów dowiedziałam się naprawdę sporo informacji. Bynajmniej wiem, że nazywają się ONE DIRECTION, że jest ich pięciu. Poznali się w „X Factor.” Dużo tego naprawdę dużo. Trzech z nich ma dziewczyny, ale nie chciało mi się o tym czytać. W ogóle mi się nie chciało. Weszłam w zakładkę dotyczącą koncerty. No i byłam już w domu to tu zalazłam to czego szukałam. A wiec co robił gdy niby był u rodziny. Koncert, wywiady, sesja zdjęciowa… spotkania z fanami. No fajnie, fajnie tylko, że ja tu nie widzę ani słowa choćby o jednym spotkaniu z rodziną. Leżę na łóżku w swoim pokoju i słucham ich piosenek, słucham jego piosenek. Mają talent nie ma co. Oglądałam ich zdjęcia, oglądałam Jego zdjęcia. I nic.. wiem, że już nie chcę go widzieć. Nie chcę i obiecuję sobie, że nie dopuszczę do tego byśmy się kiedykolwiek spotkali. Zjadłam śniadanie, ubrałam się (http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/119375183). Kolejny raz poszłam do kuchni, bo zachciało mi się pić. No tak żółta karteczka od tatulka. Czego tym razem chce?
                                     „Kochanie! Wrócę naprawdę późno. Idź na kolacje do restauracji.
                                                        Musimy porozmawiać. Kocham Cię.”
    Musimy porozmawiać. Tyle razy to słyszałam. No i co z tego. I tak nie rozmawiamy, a no rozmawiamy tylko wtedy gdy chodzi o przeprowadzkę. Czyli przeprowadzka. Tak może będzie lepiej. W Londynie miało być lepiej, zero przyjaciół zero problemów. Lecz znów popełniłam ten sam błąd. Ale nic mnie na szczęście z nim nie łączyło. Tak to kolejny plus.
     Siedzę znów w swoim pokoju, muszę z kimś pogadać. Muszę. Telefon wyłączyłam wczoraj wieczorem. Nie chciałam z nim rozmawiać. Wiem, że dzwonił ale po co mam z nim rozmawiać. Włączyłam telefon. Ponad 30 nieodebranych połączeń. Od dziewczyn i niego. Kilkadziesiąt sms od niego. Nie przeczytałam ani jednego, bo po co. Po to by mógł mi wszystko wytłumaczyć, ale ja nie chcę. 
   Nie mam co robić, wyszłam z domu. Nogi same mnie niosły. Dokąd? No naszego miejsca, do miejsca gdzie liczyła się nasza niedoszła przyjaźń. Nie ma nic, pustka. Nasz zamknięty osobisty park był niczym bez niego. Siedziałam na trawie tam gdzie zawsze. Mój telefon znów zaczął dzwonić, spojrzałam na wyświetlacz. Odebrałam jednak zaczęłam tego od razu żałować.
*Tak?
*Wiem, że nie chcesz rozmawiać, ale musimy się spotkać musimy porozmawiać..- chciał mówić dalej lecz przerwałam mu i postanowiłam jak najszybciej zakończyć tą rozmowę.
*Nie mamy o czym.. odebrałam tylko dlatego by powiedzieć Ci, że nie spotkamy się już nigdy więcej..
*Ale pozwól mi spotkać się z tobą… proszę to dużo dla mnie znaczy nasza przyjaźń…
*My nie byliśmy przyjaciółmi, spotkaliśmy się kilka razy i tyle..
*Będę czekał w naszym miejscu o 17. Mam nadzieje, że przyjdziesz. Pa
    Jest 15.15 siedzę w tym parku i zastanawiam się czy wracać do domu, czy  może dać mu tą cholerną szanse na wytłumaczenie. Spotkam się z nim chcę od niego usłyszeć dlaczego mnie oszukał. Może źle to odbieram, ale już taka jestem. Chciałam być inna, ale zawsze już zostanę tą samą zdesperowaną Lilly  Dallas, dziewczyną która ma problemy z samą sobą. Chciałam, ale nie umiem. Wróciłam do domu o 16. Poszłam do góry i zamknęłam się w swoim pokoju. Wzięłam moją gitarę  i grałam. Co? Wszystkie.. przelałam na papier wszystkie swoje uczucia. Często tak robię, a to przecież nic złego. Wybiła właśnie godzina 17.00 wybiegłam z domu i biegłam do parku. Minęło 5 minut i byłam już w parku. Zwolniłam i weszłam na drugą stronę parku. Siedział tam. Próbowałam uspokoić oddech jednak nie potrafiłam. Wolnym krokiem podeszłam do niego. Gdy mnie zobaczył od razu wstał. Miał smętną minę.
-Dziękuję, że przyszłaś.- chciał mnie przytulić jednak odsunęłam się- Rozumie..- wyszeptał.
-Przyszłam tylko po to by spojrzeć Ci w oczy i spytać czy dobrze się bawiłeś gdy mnie oszukiwałeś..
-Lilly uwierz mi, chciałem ci powiedzieć tyle razy chciałem jednak za każdym razem się powstrzymywałem..-Patrzył się na mnie, a ja miałam ochotę uciekać- Bo nie chciałem, żebyś się przeraziła tego że jestem sławny..
-Wolałeś mnie okłamywać co do swojej osoby tak?
-Nie przecież powiedziałem ci mojej imię i nazwisko, byłem z tobą szczery
-Dobra, zapomnimy o całej sprawie jeśli powiesz mi czy naprawdę przez te dwa tygodnie byłeś u rodziny?- znałam odpowiedz, ale chciałam by się przyznał
-Grałem koncerty z chłopakami..-powiedział i patrzył w ziemie. Tak, wiedziałam że żałuje.
-Czyli mnie okłamałeś, dlaczego w ogóle się zemną spotykałeś..?
-Bo od razu gdy pierwszy raz z tobą rozmawiałem powiedziałaś mi o sobie trochę, powiedziałaś że nie masz rodziny, że często się przeprowadzasz wiedziałem, że czujesz się samotnie.
-Litowałeś się nade mną. Dzięki teraz to ułatwi mi życie.- odwróciłam się i poszłam w stronę wyjścia.
-Ale to nie było tak, na początku chciałem tylko poznać twoja historie, ale teraz chcę ci pomóc.
-Nie potrzebuje pomocy.. Żegnaj!
-Dobra rozumiem, nie chcesz się ze mną więcej spotykać. Ale obiecaj mi coś- patrzył mi w oczy i czekał aż się zgodzę. Snęłam głową zgadzając się- Zadzwonisz do mnie gdy będziesz miała jakiś problem. Codziennie będziesz pisać do mnie e-mail. Raz w miesiącu spotkamy się tu w parku.
-Nie ma mowy, oszukałeś mi.. a ja nie chcę takich przyjaciół.
-A gdybym ci powiedział od razu kim jestem chciałabyś się ze mną spotkać.
-Nie.
-No widzisz, wiec? Nie proszę cię o coś nie realnego. Przecież tyle możesz dla mnie zrobić, a tak będę mieć pewność, że u ciebie wszystko gra.
-Dobra. Ale to koniec. Nie spotkamy się.
-Jeśli tego chcesz… to dobrze- powiedział- A mogę Cię chociaż przytulić?
Podeszłam do niego i go objęłam, staliśmy tak chwile. Położyłam głowę na jego ramieniu. Tak chwile mogła trwać wiecznie zniszczył ją jeden telefon. Tak. To do niego  zadzwonił Harry.
-Tak? Zaraz będę..- spojrzałam po raz ostatni na niego. I Odeszłam. Wiedziałam, że odprowadza mnie wzrokiem lecz to nie miało znaczenia.
    Wróciłam do domu i zaczęłam od razu grać na gitarze. Położyłam się spać o 22. Przed snem dostałam sms od Nialler.
    „Wiem, że nie chcesz dostawać ode mnie smsów. To jest mój email czekam na wiadomość. Niall_Horan@1p.com. Dobranoc. :)”
Nie odpisałam mu. Po prostu położyłam głowę na poduszce i zasnęłam. 



_____________________
Dziękuję za 8 komentarzy no i za 29 obserwatorów. :)
Wszystkiego Najlepszego Natalio! Czeka cię niespodzianka :)