wtorek, 14 lutego 2012

Rozdział 1 Nowe miejsce, nowe życie.



Leżę w łóżku w nowym pokoju. W słuchawkach rozbrzmiewa właśnie pierwszy dźwięk mojej piosenki.
Jednak ta piękną błogą cisze przerwał mi dzwonek do drzwi. Dobrze wiem, że mój ojca pewnie nie już nie ma, wiec wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Zaspana szarpnęłam za klamkę jednak nie kogo nie było. Jednak po chwili zobaczyłam czerwoną różę, która leżała po drzwiami. Zdziwiłam się i to bardzo. Przeprowadziłam się tu wczoraj, nie znam nikogo. Ale pewnie to mój ukochany ojczulek stara się mnie jakoś udobruchać. Podniosłam różę i zamknęłam za sobą drzwi. Spojrzałam na tą różę, która była tak czerwona jak krew, która tyle razy płynęła ze mnie. Była piękna taka zwyczajna, ale piękna. Poszłam do kuchni, która była strasznie duża, zresztą tak samo jak ten dom. Nie wiem czemu ojciec postanowił kupić ten dom. Przecież go cały czas nie ma, a ja sama nie potrzebuje aż tylu pokoi. Wstawiłam różę do wazonu. I jeszcze raz rozejrzałam się po kuchni. Była bardzo jasna, nowoczesne sprzęty i ogólnie wszystko. Jednak dobrze wiedziałam, że ojciec kupił to tylko dla szpanu. Spojrzałam w stronę lodówki i zobaczyłam, że do lodówki jest przyczepiona żółta samoprzylepna karteczka. Tata od kąt tylko pamiętał pisał właśnie do mnie tylko na tych skichanych karteczkach. Woli do mnie pisać niż ze mną rozmawiać, czy spędzać czas. Jak zawsze gdy się przeprowadziliśmy pisał coś i przyklejał na lodówkę. Oczywiście napisał to samo co napisał gdy przeprowadziliśmy się z Niemiec do Paryża, a z Paryża do Danii. A napisał tak:
„Lily wiem, że jest ci trudno. Pierwszy dzień w nowej szkole chciałbym być z tobą, ale muszę pracować, wiem że sobie poradzisz. Kocham cię. Powodzenia.”
Zaczęło mnie to już troszkę irytować, ale jednak jak zawsze odkleiłam karteczkę i poszłam na górę. Usiadłam na łóżku i wyjęłam czerwone pudełko. Dlaczego czerwone? Bo czerwony kolor zawsze kojarzy mi się z cierpieniem.  Co trzymam w tym pudełku? Trzymam tak każdą karteczkę jaką kiedy kolwiek do mnie napisał. Sama zawsze z tyłu dopisuje rok i miejsce. Trzymam tam stare kalendarze w których zaznaczyłam dni w których ojciec spędził zemną. Nie ma ich dużo. Dlaczego to wszystko trzymam? Bo jakby na to nie spojrzeć to są moje wspomnienia. Niektórzy mają albumy z zdjęciami, a ja mam te żółte karteczki. Nie mam już zbytnio czasu wiec muszę się już szykować do szkoły. Na piechotę mam jakieś 15 minut wiec będzie to taki miły spacerek. Jestem osobą, która nie lubi zbytnio się stroić, czy też malować. Za każdym razem gdy się wymaluje wydaje mi się, że nie jestem sobą. Ale  skoro tyle razy się przeprowadzam to mogę się troszkę zmienić. Moja garderoba pęka od nadmiaru ciuchów, których nie niosłam ani razu. Bardzo szybko wybrałam strój (http://www.photoblog.pl/hammeringcherry/114399175/1117.html). Nic nadzwyczajnego, ale jednak postanowiłam to założyć. Zrobiłam sobie też lekki makijaż. Przejrzałam się w lustrze i muszę powiedzieć, że mi się spodobało. Przed wyjściem do szkoły zalogowałam się jeszcze na tt i dodałam wpis: „Nowa szkoła, pomocy!! :(.”
Wyszłam z domu z niezbyt dobrym nastrojem, ale cóż dam rade. Tyle razy dawałam więc co to dla mnie. Włożyłam słuchawki i powolnym krokiem szłam rozglądając się na każdą stronę. Muszę przyznać, że to bardzo ładna okolica. Chodź wokół pełno domów, a raczej willi. Był też piękny duży park. Gdy do chodziłam do szkoły na parkingu było już dosyć dużo samochodów. Wyjęłam słuchawki i schowałam je do  torby. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam tłumy uczniów, które przechadzały się po korytarzach. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi widziałam jak wszyscy się mi przyglądają. Przywykłam do tego, wiec pewnym krokiem poszłam w stronę dyrekcji. Zapukałam, a po chwili weszłam. Przy biurku siedziała kobieta w średnim wieku, uśmiechnęła się na mój widok więc powiedziałam:
-Dzień dobry, nazywam się Lily Dallas.
-Tak wiem nowa uczennica. Pani dyrektor czeka na ciebie.- powiedziała i z uśmiechem wskazała na drzwi. Podeszłam do nich i zapukałam:
-Proszę-usłyszałam głos z sierotka. Wzięłam wdech i otworzyłam drzwi.
-Dzień dobry nazywam się Lily Dallas.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Witaj- podała mi rękę, którą uścisnęłam- Proszę usiądź.-wskazała ręką na krzesło. Usiadłam i się uśmiechnęłam- Bardzo się cieszę, że będziesz uczennicą naszej szkoły, w poprzedniej szkole miałaś naprawdę dobre wyniki…- Jak zawsze ta sama gadka szmatka, już wcale tego nie słucham, to tylko stek bzdur, który każdy powtarza mi od dobrych kilku lat.- Mam nadzieje, że spodoba ci się nasza szkoła, no jak będziesz miała jakieś problemy to będziesz mogła zawsze do mnie przyjść. – Ta jasne kobieto na pewno do ciebie wpadnę.
-Dobrze- powiedziała i z uśmiechem pożegnałam się i wyszłam. Pani sekretarce też posłałam jeden wymuszony uśmiech. Wyszłam na korytarz na którym było jeszcze więcej ludzi niż poprzednio. Spojrzałam na nich i poszłam w poszukiwaniu moje szafki. Szłam pewnym krokiem co jakiś czas słyszałam szepty, które dotyczył mnie. Gdy doszłam do szafki zobaczyłam grupę chłopaków, którzy akurat opierali się o moją szafkę. Od razu usłyszałam gwizdy, wiedziałam że chodzi o mnie, ale opanowana podeszłam do nich, uśmiechali się do mnie :
-W czym możemy ci pomóc?-spytał szatyn
-Chciałabym dostać się do swojej szafki, ale niestety właśnie się o nią opierasz.- powiedziała poważnym głosem,
-Rozumiem, pewnie byś chciała, żebym się przesunął
-Tak
-A co dostane w zamian?- spytał z głupim uśmieszkiem, spojrzałam na jego kolegów, którzy się głupio szczerzą.
-Możliwość dalszego życia. Wiec jak?
-A może randka?- spytał
-W twoich snach. To co odsuniesz się?- patrzył na mnie i powiedział.
-Nie.
-Nie to nie.- powiedziałam i poszłam w nie znamy mi jeszcze kierunku.
-No ej!!!,Wracaj..- słyszałam krzyki tych typów. Jednak nie miałam zamiaru już więcej nawet na nich patrzeć. Nie mam  pojęcia za kogo się uważają, ale na pewno nie są tacy jak im się wydawało.
Tłum uczniów dziwnie mi się przyglądało. Szłam tak szybko, że nie zauważyłam kiedy drzwi do jednej klasy się otworzyły. I takim skutkiem dostałam drzwiami. I w taki sposób leżałam teraz na ziemi. Jednak zamiast uciec z stamtąd jak najszybciej leżałam tam i śmiałam się jak głupia, jednak po chwili usłyszałam obcy mi głos:
-Wszystko gra.. ja… ja przepraszam nie wiem jak to się mogło stać.- otworzyłam oczy i zobaczyłam piękne niebieskie oczy. Chłopak podał mi rękę.
-Nic się nie stało to moja wina nie patrzyłam gdzie idę..- powiedziałam nadal przyglądając się chłopakowi. Staliśmy tak chwile i patrzeliśmy się na siebie- Muszę już iść- powiedziałam i poszłam przed siebie.
-Zaczekaj…- usłyszałam głos chłopaka jednak się nie zatrzymałam, a nawet się nie odwróciłam. Poszłam do klasy i od razu weszłam do środka siedziała tam już nauczycielka wiec podeszłam i powiedziałam:
-Dzień dobry nazywam się Lily Dallas.
-Ach tak. Nowa uczennica. Proszę możesz usiąść. Za chwilę przyjdą penie pozostali.
Usiadłam i zaczęłam się zastanawiać jak długo zostanę w tej szkole. Przecież dobrze wiem, że nie zabawie tu dłużej niż 5 miesięcy, na pewno ojczulek postanowi się wyprowadzić. Nie ma potrzeby aby przyzwyczajać się ani zawierać jakie kolwiek przyjaźniej później jest jeszcze trudniej pożegnać i wyjechać. Nagle do klasy weszły dwie dziewczyny.
-Hej- powiedziała brunetka- Nazywam się Nala, a to jest Liza.
-Hej jestem Lily Dallas.
-Miło poznać.- Brunetka wydawał się być bardzo miła, a Liza ani razu się nawet nie odezwała ani nawet na mnie nie pojrzałam.
Pierwsza lekcja minęła bardzo szybko. Po drugiej lekcji Liza poszła do domu, bo źle się czuła, a ja rozmawiałam z Nalą.
-Czemu się tu przeprowadziłaś?- spytała mnie brunetka. Ja postanowiłam sobie, że nie będę za dużo o sobie mówić więc tylko się uśmiechnęłam, a ona od razu powiedział- Spoko nie chcesz mówić to nie mów. Dziś są walentynki wiec do naszej szkoły przyjedzie gość specjalny jakaś gwiazda, czy zespół.
-Acha, bardzo fajnie.
-Chyba cię nudzę- powiedziała brunetka.
-Nie- zaprzeczyłam pierwsze kłamstwo uważam za udane. No cóż takie jedno słowo jak nie może zdziałać cuda. Naprawdę mówię wam.
W końcu nadeszła pora lunch. Poszłyśmy na stołówkę, poznałam też pozostałych znajomych Nali. Wydali się mili tak samo jak oni.
-Witam was- ni stąd ni zowąd pojawiła się pani dyrektor- Za 15 minut na tej scenie pojawi się gość specjalny, a potem będziecie mogli nabyć ich autografy.
-Nie mogę się doczekać- dziewczyny krzyczały i piszczały jakby nie wiem co się stało.
-Witajcie kochani….-usłyszałam głos, który dochodził z sceny na której 15 minut temu stała pani dyrektor. Wszystkie dziewczyny pobiegły w stronę sceny. Zaczęli coś śpiewać, a dziewczyny piszczały jeszcze bardziej. Oszaleć można. Wyszłam jak najprędzej i usiadłam na ławce na holu. Hol na którym szybciej było pełno uczniów, teraz była kompletna pustka. Włożyłam sobie słuchawki i próbowałam zagłuszyć fanki. Po pół godzinie. Na holu pojawił się stoli, przy którym usiedli ci chłopcy. Muszą być bardzo sławni skoro, aż tak działają na dziewczyny, a zresztą na wszystkich.
-A ty nie chcesz autografu- usłyszałam łagodny głos. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka o zielonych oczach i kręconych włosach.
-Ja?- spytałam
-Tak ty- powiedział i się do mnie uśmiechnął.
-Nie, jakoś nie bardzo- powiedział i się odwróciłam
-Rozumiem nie jesteś fanką… Może to i lepiej- powiedział
-Może tak- powiedziałam i wyszłam z szkoły. Co za makabryczny dzień. Wracałam do domu jeszcze wolniej niż do niej. Postanowiłam, że pójdę do tego parku, który jest po drodze. Spacerowałam może jakąś godzinę, a może i dłużej. Usiadłam na ławce i zatraciłam się w muzyce. Zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka z Francji. Gdy skończyłam z nią rozmawiać, strasznie się rozkleiłam, ale po chwili się opanowałam. Zaczęłam się zastanawiać kiedy zadzwoni do mnie ojciec, ale pewnie nie zadzwoni, bo ciężko pracuje. Wstałam i szłam w kierunku z którego przyszłam.
-Cześć- usłyszałam znów ten sam miły głos
-Hej- powiedziałam nie pewnie nie mogłam sobie przypomnieć z kat go znam. Dziś poznałam tyle osób, że nie wiedziałam czy znam nawet jego imię. Chłopak to zauważył i powiedział:
-To ja uderzyłem cię dziś drzwiami…- zaśmiałam się i powiedziałam
-Ach tak chłopak od drzwi, teraz cię pamiętam. Co tu robisz?- spytałam
-Poszedłem się przejść, dopiero co wróciłem ze szkoły, a ty?- spytał
-A ja siedziałam tu godzinę i rozmyślałam..
-No właśnie dość szybko zniknęłaś…
-Tak
-Nie lubisz tego zespołu..- spytał
-Nawet go nie znam, wybacz ale spieszy mi się.
-Rozumiem- powiedział chłopak i w tej chwili zadzwonił jego telefon więc uśmiechnęłam się i poszłam do domu.
Gdy doszłam do domu dodałam wpis na tt:
„Pierwszy dzień w szkole zabawny. Tęsknie ; (.”
Potem oglądałam jakieś głupie filmy na tv, na których zasnęłam. Coś po 19 położyłam się na swoim łóżku i zasnęłam. Nie wiem o której wrócił ojciec, ale mało mnie to interesuje. Walentynki to dziwny dzień, chodź mogę powiedzieć, ze chłopacy w UK są naprawdę bardzo ładni. Ale mniejsza z tym.

_________________
Hi!
Więc jest pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że się spodoba. Akcja dopiero się rozkręca wiec mam nadziej, że tu zajrzycie. :)


9 komentarzy:

  1. Jak zawsze Cudniee..;* Pisz dalej. ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. akcja dopiero się rozkręca a mi już się podoba ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarąbiste :*
    ( http://loveonedirection.bloog.pl/ )

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne ! po prostu cie kocham ;xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Niall (chyba) jak mogłeś kogoś walnąć drzwiami?? :)
    Odcinek boski :)
    Świetna jesteś czekam na następny odcinek :8
    Lovciam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. super !
    czekam na next'a !
    proszę cię zmień te kwiatki na tym blogu :)
    np. na fote 1D <3

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne! czekam na ciąg dalszy. ;p zapraszam do mnie http://more--than--this.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no po tym rozdziale jestem jak najbardziej na TAK, powinnaś kontynuować to opowiadanie, pewnie będziesz ;D.
    No i chyba główna bohaterka będzie z Harrym, ale może coś się zmieni ;). no i sama wiem jak ciężko jest gdy za dużo obych osób chce cię poznać. okropność! ja rozumiem dwie trzy, cztery ale jak robi się dziesięć to już lekka przesada. ale tak jest w nowych szkołach.
    ps. dzięki za komentarz.

    OdpowiedzUsuń