Kolejny dzień, kolejny nudny, ponury, beznadziejny. Po co ja
żyje na tym świecie skoro każdy kolejny nowy niby lepszy dzień sprawia, że
czuję się gorzej. Dlaczego tak jest, że na świecie żyje kilkanaście milionów
ludzi, a ja czuję się tak samotnie.. Dziś nie będę robić nic poza spanie. W
końcu odpocznę. Mam dość. Wolny dzień, wiem żyć trzeba ale po co mam się
męczyć. A do tego ON. Chłopak przy którym czas staje w miejscu. Nie znam go ale
mimo to moje myśli cały czas zaprząta wspomnienie wczorajszego wieczoru. Nie
mam już nic wszystko przemija, przyjaciele daleko, a ja przecież nie chcę
zaprzyjaźniać się znowu, nie chcę poznawać nikogo bo wiem jak trudne są
pożegnania ja nie chcę się żegnać. Wstaje, bo ktoś się drze na dole. Ojczulek
to raczej nie jest no przecież on ciężko pracuje. Zwlekłam swoje zwłoki z łóżka
i powolny krokiem zeszłam na dół. Jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tego domu,
duży salon na co to nam jak go nie ma. Nagle przed oczami przebiegł mi pies.
Tak naprawdę był to pies. Gdy patrzałam się w stronę gdzie pobiegł pies. Po
chwili za nim pobiegła jakaś mała dziewczynka. Zdziwił mnie ten widok, ale cóż
tu w UK wszystko mnie zaskakuje. Poszłam w kierunku z którego wybiegł pies i ta
małą dziewczynka. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam DZIEWCZYNE. Brunetkę o dość
ładnej figurze i ładnych włosach śpiewała pod nosem słowa jakieś piosenki. Mogę
powiedzieć, że ma dość ładny głos. Stałam tak w progu i się jej przyglądałam.
Po chwili jednak postanowiłam spytać co ona tu robi, albo chociaż się
przywitać. Wzięłam głęboki wdech i odchrząknęłam. Dziewczyna od razu odwróciła
wzrok w moja stronę i od razu z uśmiechem zaczęła mówić.
-Ach tak, ty to pewnie jesteś Lilly. Ja jestem Pola
-Tak. Miło, a co tu robisz?
-Twoja prywatna nauczycielka hiszpańskiego.
-Ale ja nie chciałam się uczyć hiszpańskiego..
-Nic mi o tym nie wiadomo, twój ojciec do mnie dzwonił wiec
jestem.-Szczerzyła się do mnie jak nie wiem co. Raczej jej nie polubię. A co tu
w ogóle za akcja z tym Hiszpańskim. Mój ojciec chyba oszalał.
-A co to za dziewczynka?
-A to moja 4 letnia córka, Melodi. Przepraszam ale niemiałam
jej z kim zostawić. Ale to tylko jedno razowo.
-Spokojnie będziesz miała dla Melodi naprawdę nie chcę się
uczyć Hiszpańskiego. Więc żegnam.
Dziewczyna usiadła przy stole i zakryła twarz dłońmi. Chodź
skrywała twarz w dłoniach wiem, że płakała. Chwile się jej przyglądałam, potem
przybiegła jej córeczka Melodi. Od razu otarła łzy, gdy tylko zobaczyła że mała
się jej przygląda. Mała stała i się jej przyglądała. Po chwili spytała.
-Placujes.?
-Nie, chodź już.- Pola wzięła je na ręce i spojrzała na
mnie- To już pójdę.
Chciała wychodzić jednak coś mi mówiło, że powinnam ją
zatrzymać. Widać było że potrzebuje tej pracy. Nie wierzę że to zrobiłam.
-Poczekaj.-Dziewczyna odwróciła się i na mnie spojrzałam-
Wiesz nie chcę się uczyć hiszpańskiego, ale w zasadzie chętnie bym z kimś
pogadała. Cały czas jestem sama, a ci rozmowa się też przyda widzę jak coś cię
trapi.
-Nie wszystko gra. Do widzenia.
-Wiesz jednak z chęcią pouczyłabym się hiszpańskiego, bo
nigdy nie wiadomo gdzie ojczulek zechce się przeprowadzić.- Pola zaśmiała się a
zaraz po niej zaśmiała się Melodi- No to chodź do kuchni, napijemy się czegoś i
pouczymy się.
Nie uśmiecha mi się uczenie w sobotę, ale ona potrzebuje tej
pracy jak nikt inny. Z kąt to wiem. To widać, zobaczyłam to wtedy gdy
powiedziałam, że nie chcę się uczyć. Porozmawiam z nią i tyle.
-Melodi kochanie, chcesz pooglądać telewizje?- kucnęłam przy
tej ładnej dziewczynce i czekałam na jej odpowiedz ona uśmiechnęła się i
kiwnęła głowa. Włączyłam małej bajki i wróciłam do kuchni. Pola wyjmowała
właśnie podręczniki i jakieś notatki. Gdy ja zobaczyłam zaczęłam się śmiać. Ona
spojrzała na mnie i z uśmiechem spytała.
-Nie będziemy się uczyć prawda?
-A no nie. Co chcesz do picia?- Nie odpowiedziała wiec
nalałam jej soku takiego samego jak sobie-Proszę.-Powiedziałam kładąc szklankę
przed dziewczyną.
-Dzięki.-powiedziała cicho, po chwili spojrzała na mnie i
powiedziała- Wiesz, potrzebuje tej pracy…
-Wiem i chcę ci pomóc
-Ale nie będę brała kasy, za coś czego nie robię. Jest mi
ciężko, ale nie muszę błagać o prace, oczywiście ułatwiło by mi to życie, ale
dam sobie rade.
-Mój ojciec kieruje moim życiem, nigdy o niczym nie mogłam
zdecydować. Teraz to też sama podjął decyzje. Ale ja chcę ci pomóc. Mój
ojczulek ma mnóstwo kasy wiec nie zrobi mu to różnicy.
-Nie, potrzebuje litości. To prawda mam córkę. Ale dam sobie
radę.
-Uczysz się?
-Tak studiuje.
-To pomyśl jak ci jest teraz ciężko. Szkoła i dziecko.
-Daje rade.
-Ale pomyśl jak będzie gdy będziesz mi dawać korki. Nie
będziesz widywać się z córką.
Milczała, wiedziałam, że nie wie co ma powiedzieć. Jednak
tak chciałam jej pomóc. W moim życiu tak mało ludziom pomagała teraz chcę to
naprawić. Ostatnie miesiące mojego życia chcę przeżyć na pomaganiu.
-Wiec pozwól mi pomóc. Ty będziesz się uczyć i zdasz studia
by córka była z ciebie dumna. A mój ojciec będzie myślał że mi dajesz korki.
Uwierz ja go i tak nie obchodzę wiec się nie domyśli.
-A co chcesz w zamian? Tak po prostu mam cię kryć w czasie
korków.?
-Nic..- powiedziałam i się uśmiechnęłam
-O tak to nie będzie, albo ty robisz coś dla mnie a ja dla
ciebie. Albo rozstajemy się i już o tymi nie wspominamy.
-Ok. To ty będziesz do mnie dzwonić gdy będziesz chciała
gdzieś wyjść ale nie będziesz miała z kim zostawić małej.
-O nie.- Pola niemal spadła z krzesła gdy usłyszała to co
powiedziałam- Melodi to moja córka i nie
będę cię obarczać opieką nad nią.
-Ale chcę ci pomóc, zawsze chciałam zajmować takimi małymi
dzieciaczkami jednak jestem jedynaczka wiec nie miałam okazji. A po za tym sama
powiedziałaś że nie miałaś jej z kim zostawić.
-No dobrze- zgodziła się – Ale musimy już iść. Mój numer.-
Dała mi karteczkę z numerem.
Pożegnałyśmy się i poszły. Zdałam sobie sprawę że cały czas
byłam w pidżamie. Ale to nic. Poszłam na
górę. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam kartkę papieru. A na niej napisałam:
„Zdążyć przed śmiercią.
1.Poznać miłość swojego życia.
2. Wyznać ojcu, co mam mu za złe.
3. Odwiedzić wszystkie miejsca w których mieszkałam.
4.Pomagać ludziom, których spotkam.
5. Spotkać jeszcze raz niebieskookiego.
6.Spotkać się z mamą w niebie.
7.Zaśpiewać komuś moja piosenkę.
8.Zaplanować życie dla bliskich po mojej śmierci. „
Dość krótka lista, ale nic nie przychodzi mi na myśl.
Ubieram się i idę na miasto, nie będę siedzieć w domu. Gdy chciałam się ubierać
usłyszałam wibracje. Sms od N.
„Hej L.
Wiem może masz już jakieś plany, ale chciałbym się z tobą
spotkać, porozmawiać. :)”
Ale ja nie chcę, przecież nie miałam się zaprzyjaźniać.
Jednak wygrało coś ze mną i postanowiłam odpisać.
„Hej N.
Nie, nie mam żadnych planów. To gdzie się spotkamy?”
Długo nie musiałam czekać na odpowiedz.
„Cieszę się, to może
w parku o 19?”
„Jasne to do zobaczenia,”
Poszłam się ubierać. Ubrałam się w to (http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/117782857
). Gdy byłam już gotowa się sięgnęłam po telefon i zobaczyłam że dostałam sms o
N.
„Nie mogę się doczekać kiedy cię zobaczę.”
Wyszłam z domu. I poszłam w kierunku parku. Wiem, że gdy
ojciec się dowie to się wkurzy, ale mam to gdzieś. Poszłam do znanego mi już
baru. No tak byłam tam tylko raz ale już go znam. ,Milkshake City to właśnie
tam poszłam. Zamówiłam szejka truskawkowego i usiadłam przy jednym z stolików.
Siedziałam i zastanawiałam się czemu ja. No bo przecież
powinnam być szczęśliwa. Ale ja nie mam powodów do szczęścia. Popijałam sobie
mój truskawkowy kawałek nieba. Gdy zatracałam się w boskim smaku usłyszałam jak
ktoś się do mnie dosiada. Spojrzałam i zobaczyłam lokatego.
-Hej- wyszczerzył się do mnie
-Czy ty mnie śledzisz?
-Nawet się nie przywitasz? Nie ładnie, och nie ładnie-
zrobił smutną minę wiec od razu się uśmiechnęłam i powiedziałam
-Nie witam się z obcymi.
-Ale nie jestem obcy. Widzisz te dziewczyny?- wskazał na
dziewczyny, które się nam przyglądały.
-Tak.- powiedziałam i spojrzałam na niego.
-Oddały by wszystko by znaleźć się na twoim miejscu-
powiedział i pokazała swoje białe ząbki.
-No to idź do nich.-powiedziałam i wzięłam łyk mojego nieba.
Zaśmiał się i po chwili powiedział.
-Wszystko by oddały, powiesz mi jak masz na imię?
-Wiesz jakoś nie uważam, żeby było to konieczne.
-Czemu tak sądzisz?
-Bo cię już nie spotkam, jeśli jesteś taką gwiazdą jak
mówisz to jutro będziesz bardzo zajęty, a potem koncert i zapomnisz o Lilly
Dallas.
-Lillyy…- powiedział udając zamyślonego- Uwierz mi nie
zapomnę.
-Och, przykro mi ale ja zapomniałam.
Wstałam i kierowałam się w stronę wyjścia.
-A może jednak?- spytał
-Nie. Żegnaj- wyszłam z baru i poszłam do domu.
Pusty dom nie ma tu nic co mogłoby poprawić mi humor. Jednak
jest coś jedna jedyna rzecz muzyka. To ona wyraża moje uczucia, to ona jest tym
co mogę bez obaw wyjawić. Ona płynie prosto ze mnie.
Poszłam do pokoju, usiadłam na ziemi i wzięłam do rąk
gitarę. Szarpnęłam za jedną z strun która wydała nieczysty dźwięk. Tak właśnie
się czuje. Jak struna którą ktoś szarpnął i ona nie może wydobyć idealnego dźwięku.
Zaczęłam po kolei szarpać za struny i po chwili
grałam melodie. Czystą i płynna, idealną tak bardzo chciałabym być
idealna, ale nie jestem. Jestem potwornym wydaniem który nie pasuje do reszty
strun. Siedziałam tak może z dwie godziny może więcej, grałam jedną melodie za
drugą, grałam to co w danej chwili czułam. Przestałam grać dopiero gdy
usłyszałam refren piosenki call me maybe.
Leniwie odłożyłam gitarę i chwyciłam za telefon który leżał na łóżku. Wyświetliło
się zdjęcie N.
~Hej..-powiedziałam jednocześnie włączając laptopa
~No hej-usłyszałam jego głos.
~Coś się stało, że dzwonisz?
~Czekam na ciebie w parku od jakiś 20 minut…- powiedział i się
zaśmiał
~Sorki zapomniałam, już idę..- powiedziałam jednocześnie
wstając z łóżka
~Ok.- w mojej głowie jednak narodził się inny pomysł
spróbowałam go zrealizować.
~A wiesz może byś wpadł do mnie do domu?
~Do ciebie?
~No tak mieszkam (nazwa ulicy) wic jak?- usłyszałam jego
śmiech
~Jestem już przed drzwiami.
Rozłączyłam się i zeszłam na dół. Stanęłam przy drzwiach wzięłam
dwa duże wdechy i chwyciłam za klamkę. Moim oczom ukazał się ON. Chłopak, który
o dziwo się mną zainteresował. Uśmiechnął się do mnie. Naprawdę to zrobił, ale
czemu mi zależy. Nie mi nie zależy! No
weź dziewczyno coś powiedz.
-Hej..-powiedzieliśmy równo i od razu zaczęliśmy się śmiać.-Wejdź-powiedziałam.
-Ładny dom i taki duży..- rozglądał się i nadal się uśmiechał.
Spojrzał na mnie i spoważniał- Jesteś sama?
-Teraz już nie.- powiedziałam i ruszyłam w stronę salonu
miałam nadziej, że pójdzie za mną, odwróciłam się i zobaczyłam że on nadal stoi
w tym samy miejscu.- Spokojnie nie zgwałcę cię.
Zaczął się śmiać i podszedł do mnie. Siedzieliśmy w salonie
rozmawiając. W pewnej chwili spytał o to czego tak bardzo chciałam uniknąć o
moją rodzinę.
-Nie mam matki, ojciec pracuje cały czas. A ja jestem sama.
Przeprowadzam się tak często, że gdy się z kimś zaprzyjaźnię od razu czas na
przeprowadzkę. Tu też pewnie długo nie zabawie.
-Jak ty…- przerwałam mu bo dobrze wiedziałam o co chce
spytać wiec od razu odpowiedziałam
-Żyje by żyć, nie wiem co mogę ci na to odpowiedzieć. Tyle
razy próbowałam no wiesz, ale za każdym razem coś mi mówiło że to nie teraz, że
za miesiąc dwa, bo może się zmieni.
-Przykro mi..
-Nie musi ci być przykro bo to nie przez ciebie. Po prostu nie
chcę się tu z nikim kolegować.
-Ale jednak spotkałaś się ze mną.
-Tak, ale tylko po to by ci to powiedzieć.
-Co, że nie chcesz się ze mną spotykać, przecież ja nawet
nie proszę cię o to byś była moją dziewczyną czy coś..- powiedział patrząc na
mnie dziwnym wzrokiem
-Ale ja nie mówię, że mnie o to prosiłeś. Chodzi o to, że
nie chcę przyjaźnić się, bo nie wiesz jak ciężko jest się żegnać.
-Czyli co kończymy naszą znajomość zanim się jeszcze
zaczęła?- spytał bardziej poważnie
-Ja jestem inna…- powiedziałam nie patrząc w jego stronę.
-Ja też..- tym razem na niego spojrzałam, nasze oczy się spojrzały
a on mówił-Wiesz co to znaczy spełniać marzenia z przyjaciółmi?
-Jakoś nie.
-Wiesz poznałem kogoś fajnego, kogoś kogo chciałbym poznać bliżej
jednak ten ktoś mnie odpycha. Zwyczajnie nie chce mnie poznać, boi się tylko
nie wiem czego.? Czemu się boisz?- spytał siadając obok mnie.
-Tego, że znów będę musiała się z kimś rozstawać.
-Ale nikt ci nie każe tego robić. Wiec?-spytał patrząc na
mnie swoimi oczkami
-Lilly Dallas, miło poznać N…-powiedziałam i podałam mu
swoją dłoń.
-Niall Horan mi również miło.. No to spróbujemy?
-Jestem tego pewna, a ty?
-Jak niczego innego.
Długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Poszedł gdzieś tak po
21. Ja poszłam od razu spać. Jednak przed zaśnięciem dostałam sms.
„Lilly Dallas, cieszę się, że pozwoliłaś mi na to bym cię
mógł bliżej poznać. :)”
________________
Wiem długo kazałam wam czekać, ale zastanawiałam się czy
dodawać tu rozdziały. Jednak postanowiłam zamieścić tu kolejny. Co o nim? Nie
mam pojęcia napisałam go już bardzo dawno wiec jest taki dziwny, nawet nie pamiętam
co czułam gdy go pisałam. Rozdział 50 na mojego 2 bloga dodam w weekend. Kocham
was!
Ciesze się ze dodałąś rozdział ^^ Mi się podoba. :) Chce zobaczyc reakce H L i N jak sie okaze ze sie znaja :D @Real_Pauline
OdpowiedzUsuńŚwietne. Czekam na następny! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam az dodasz kolejny ;d
OdpowiedzUsuńW końcu dodałaś ! Czekam na następny a co do rozdziału to superr
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńDobrze , ze go nie odrzuciła :P
Wyczuwam , ze coś z nimi będzie ^^)
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :>
Podoba mi się xd
OdpowiedzUsuńMa szczęście, ze nie odrzuciła mojego Nialla bo nie wiem co bym jej zrobiła ; D
superr rozdział kiedy next ? :D
OdpowiedzUsuńps u nas wieczorem new
http://our-love-1d.blogspot.com/
ajj jeszcze jedno świetny blog bedę obserwować :D
OdpowiedzUsuńSuper !!! Dostanę linka twojego drugiego bloga ???
OdpowiedzUsuńŚwietniee ; ) .
OdpowiedzUsuńfajnie piszesz chętnie bede czytała dlatego szybko dajesz następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńi zapraszam do mnie ;
http://strawberryendjelly.blogspot.com