Zapraszam na część II. "Lecz myślę, że to miłość.."
http://jednym-oddechem.blogspot.com/
You are my world
Guess I like the way you smile with your eyes Other guys see it but don't realise that it's m-my lovin There's something about your laugh that makes me wanna have to There's nothing funny so we laugh at n-n-nothing
sobota, 24 sierpnia 2013
Cześć Druga !
Cześć! A więc dwa komentarze to wystarczająca liczba do tego by zacząć pisać kolejną cześć. Jestem na maksa pod ekscytowana tym faktem. Na samym początku chcę Wam powiedzieć, że rozdziały nie będą jakieś nie wiadomo jakie. Będę pisać je tak jak na początku czyli na pełnym luzie. Mam nadzieje, że będziecie zadowoleni z tego opowiadania. A no i wypadało by Wam przekazać dość ważną wiadomość, rozdziały będą ukazywać się w soboty. Dlaczego? Bo sobota to jedyny dzień w którym będę mogła posiedzieć troszkę dłużej na laptopie więc przepraszam jeśli rozdziały będą raz na tydzień. Mam nadzieje, że to i tak Was nie odstraszy. Dziękuję, że dajecie mi szanse. : *
ps. Jeszcze dziś trafi do Was link do bloga i prolog z bohaterami. <3
ps. Jeszcze dziś trafi do Was link do bloga i prolog z bohaterami. <3
wtorek, 6 sierpnia 2013
Epilog
Sama nie wieżę w to co piszę. Minęło tyle czasu, a ja dopiero dziś czuję potrzebę napisania tu kilku zdań końcowych. O Lilly, bo jak na razie zostawiłam tego bloga jak otwartą książkę z nieprzeczytanym rozdziałem. Odłożyłam tego bloga na 'półkę' ale dziś postanowiłam do niego wrócić. Robię to dla siebie. Ta historia żyje we mnie cały czas. Nie wiem czy ktoś to przeczyta jeśli jednak tak to mam nadzieje, że pojawi się tu jakiś komentarz. Ta historia była drugą jaką zaczęłam. To był mój początek, za którym bardzo mocno tęsknie.
********************************************************
Dałeś mi skrzydła i sprawiłeś że latałam
Dotknąłeś mojej dłoni, mogłam dotknąć nieba
Nie Miałam Twojej miłość ale to nic
Jestem wdzięczna za każde Twoje spojrzenie,
Nazywam się Lilly Dallas, dziś po dwóch latach wychodzę na wolność. Wezmę ostatnią tabletkę, wypije ostatnią dziwną miksturę, po raz ostatni porozmawiam z profesorem, ostatni raz zagram na starym pianinie w świetlicy. I odejdę. Spokojna głowa- nie umrę. Szpital psychiatryczny to miejsce do którego nigdy nie chciałabym wrócić. A niebo czy też piekło nie jest miejsce do którego chciałabym się udać. Dwa lata podczas których on kilkanaście razy był tu. Był blisko jednak nie odwiedził mnie, nie szukał mnie. Na pewno nie w takim miejscu jak to.
Lilly Dallas-znika. Tak jak znika pamięć o błękitnych oczach, tak jak znika pamięć o lokach i pięknym uśmiechu, zostaje tylko pamięć ale wie że to z czasem też minie.
Mam czas się przekonać czy jestem zdolna by zapomnieć.
Cześć Wam. Krótki Epilog. Kilka zdań ale tylko tyle byłam wstanie napisać. Wybaczcie.
Nie wiem czy ktoś to przeczyta ale jeśli tak to oczekuję odpowiedzi na jedno pytanie. CZĘŚĆ 2?
Mam pomysł i chęci teraz tylko do Was należy podjęcie decyzji. <3
Pozdrawiam i przepraszam, że tak długo to trwało. Może kiedyś poprawie ten epilog ale i tak będzie on zawierał to samo.
********************************************************
Patrzę w niebo, tęsknie nieraz, jeszcze się kiedyś spotkamy, ale jeszcze nie teraz.
Dałeś mi skrzydła i sprawiłeś że latałam
Dotknąłeś mojej dłoni, mogłam dotknąć nieba
Nie Miałam Twojej miłość ale to nic
Jestem wdzięczna za każde Twoje spojrzenie,
Nazywam się Lilly Dallas, dziś po dwóch latach wychodzę na wolność. Wezmę ostatnią tabletkę, wypije ostatnią dziwną miksturę, po raz ostatni porozmawiam z profesorem, ostatni raz zagram na starym pianinie w świetlicy. I odejdę. Spokojna głowa- nie umrę. Szpital psychiatryczny to miejsce do którego nigdy nie chciałabym wrócić. A niebo czy też piekło nie jest miejsce do którego chciałabym się udać. Dwa lata podczas których on kilkanaście razy był tu. Był blisko jednak nie odwiedził mnie, nie szukał mnie. Na pewno nie w takim miejscu jak to.
Moje blizny, które zdobią moje ciało- dlaczego? Miałam dość tego miejsca.
To koniec etapu mojego życia, które było męczarnią. Początek życia na własny rachunek, starając się zapomnieć o Londynie i żyć tu w Francji. I czekać aż po raz kolejny odwiedzi to miasto. Dlaczego? Wtedy znów będę się czuła tak jakby miała skrzydła, bo on i ja będziemy znów oddychać tym samym powietrzem.Lilly Dallas-znika. Tak jak znika pamięć o błękitnych oczach, tak jak znika pamięć o lokach i pięknym uśmiechu, zostaje tylko pamięć ale wie że to z czasem też minie.
Mam czas się przekonać czy jestem zdolna by zapomnieć.
Cześć Wam. Krótki Epilog. Kilka zdań ale tylko tyle byłam wstanie napisać. Wybaczcie.
Nie wiem czy ktoś to przeczyta ale jeśli tak to oczekuję odpowiedzi na jedno pytanie. CZĘŚĆ 2?
Mam pomysł i chęci teraz tylko do Was należy podjęcie decyzji. <3
Pozdrawiam i przepraszam, że tak długo to trwało. Może kiedyś poprawie ten epilog ale i tak będzie on zawierał to samo.
poniedziałek, 24 grudnia 2012
Kochane. Długo zastanawiałam się nad tym czy zacząć tu znów pisać. Pisać by dokończyć bloga o Lilly który tak naprawdę dopiero się zaczynał. Jednak nie. To koniec. Nie będzie EPILOGU. Wybaczcie. Ale z racji tego, że dziś święta oprócz życzeń mam dla Was link do bloga :) Bloga który będzie moim nowy projektem. Mam nadzieje, że ktoś zajrzy na niego.
Wszystkiego najlepszego z okazji świąt i nowego roku.
sobota, 9 czerwca 2012
Rozdział 18: "Kocham.."
Minął tydzień w
ciągu tego całego tygodnia widziałam się z chłopakami tylko trzy razy. Trzy
razy. Mało? Tak. Ale te trzy raz bardzo zbliżyły mnie do Niallera. Jesteśmy ze
sobą o wiele bliżej niż przedtem. Dużo rozmawiamy, ale nie o Juli. Zrozumiałam,
że nie chcę z nim o niej rozmawiać. Jeśli z nią nie jest to znaczy, że to dla
niego zamknięta przeszłość. Rozmawiam z nim o wszystkim. O życiu, przyszłości,
ulubionych rzeczach, muzyce. Często się
przytulamy, ale to chyba dobrze, a po za tym te uściski są raczej
przyjacielskie. Dużo przemyślałam. Kocham Nialla. Spałam z Harrym. To nie ma
sensu. Zachowujemy się z Harrym jak przyjaciele. Żadne z nas nie wspomniało już
o tej nocy. Zabierzemy to najwyżej do grobu. James. Tak go jeszcze bardziej nie
cierpię. W dzień w dzień ma w stosunku do mnie dziwne uwagi. Myślałam, że gdy
spędzę z nim chwile to wszystko się ułoży. Jednak ja nie potrafię na niego
spojrzeć. Muszę zacząć się z nim dogadywać bo tak wypada.
Nie idę dziś do
szkoły, bo postanowiłam spotkać się z Niallem. Po południu mam prace w biurze
ojca, a on koncert w jakimś domu
dziecka. Więc spotkam się z nim od 8 do 13 wiem dziwnie to brzmi. Taki jakby
nasz własny plan lekcji. Ale wolę tak
niż wcale. Pogoda w Londynie jak zwykle pochmurna. Zawsze kochałam
słońce ale teraz nie mogłabym żyć bez codziennego deszczu. Pokochałam tą
atmosferę gdy pada deszcz a ludzie nie śpiesząca się wędrują ulicami Londynu, a
tak naprawdę to każdy biegnie by uchronić się przed deszczem. Londyn. Miejsce
wielkich zmian wielkich miłości. Deszcz to oznaka miłości. Każdy przecież marzy
o pocałunku w deszczu no więc Londyn powinien być miastem miłości. Ubrałam się
(http://www.photoblog.pl/maszgusst/114494499)
zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. W kuchni siedział ojciec i James.
Nalałam sobie kawy i usiadłam przy stole. Ojciec o czymś dyskutował przez
telefon. Posłał mi uśmiech i wyszedł do swojego gabinetu.
-Gdzie się dziś wybierasz?- James patrzył się na mnie z
swoim uśmiechem, który wręcz potrafił zabić
-Nie twoja sprawa..- wstałam od stołu odstawiając kubek na
szafce- Powiedź ojcu, że spotkamy się w biurze.
-No ma mi powiedzieć?- spytał tata stając tuż za mną.
-To, że dziś przyjdę sama do twojego biura..- pocałowałam go
w policzek i sięgnęłam bo torebkę- Pa.
-A co ze mną?- odwróciłam się i zobaczyłam zdzwioną twarz
ojca i dziwaczny uśmieszek Jamesa.
-Ty pocałuj się sam. Pa- rzuciłam i wyszłam.
Niall czekał już
na mnie w samochodzie. Uśmiechnęłam się gdy tylko go zobaczyłam. Weszłam do
samochodu i od razu się do niego przytuliłam.
-Fajnie cię widzieć..- powiedziałam nadal się do niego
przytulając.
-To ja się cieszę..- odsunęliśmy się od siebie- No to
jedziemy mamy tylko 5 godzin dla siebie.
-Czemu tak mało?-spojrzał na mnie, a potem znowu na drogę
-Dziś mija kolejny miesiąc i dziś zadzwoni Julia- przetarł
swoje oczy, a ja przeniosłam swój wzrok na okno.
-Rozumiem..- powiedziałam po chwili.
Dojechaliśmy nad jezioro. Było tam pięknie. Kocham wodę.
Kocham pływać. Jednak pogoda na to nie pozwalała. Wyszliśmy z samochodu. Niall
wziął mnie za rękę. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się w taki sposób jakbym
była jedyną dziewczyną na ziemi. Jakbym tylko ja liczyła się dla niego.
Poprowadził mnie na pomost. Sary drewniany, ale piękny. Na końcu pomostu stał
koszyk i był rozłożony koc.
-O mój boże…- powiedziałam, a Niall się zaśmiał.
-Chciałem żeby było idealnie- odwróciłam się do niego
chwyciłam jego twarz w swoje dłonie.
-I tak jest..- usnęłam jego usta. I czekałam na jego
reakcje. On musnął moje usta.
Usiedliśmy na kocu, śmiejąc się opowiadając o sobie. Szczere
rozmowy wychodzą nam najlepiej. Minęłam nam jedna godzina a po nie koljna. Gdy
jestem z nim czas płynie za szybko.
Nagle jak to w UK zaczął padać deszcz.
-Chodź!!- krzyknął Niall biorąc w jedną rękę koszyk i koc.
Drugą zaś podał mi. Dobiegliśmy do drewnianego domu. Weszliśmy do sierotka-
Wybacz, ale nie przewidziałem deszczu..
-Nie musisz przepraszać przecież to normalna pogoda.. kocham
deszcz..- poprawiłam włosy które spadały mi na twarz.
Niall rozpalił w kominku. Od razu zrobiło się cieplej i
romantyczniej.
-Proszę weź koc będzie ci cieplej..-podał mi koc. Usiał przy
kominku. Przysiadłam obok niego. Czułam, że jest nieobecny, że nie zwraca na
mnie uwagi. Usiadłam więc mu na kolanach- Cooo? Ty robisz..?- spytał lekko
speszony.
-Nie chcę żebyś zachorował..- chwyciłam znów jego twarz i
pocałowałam go. Całowaliśmy się przez chwile. Aż Niall obrócił głowę.
-Przepraszam cię na moment..- sięgnął po telefon..
-I co dzwoniła?- zaczęło mnie to irytować, ale nie chciałam
dać tego po sobie poznać.
-Nie. Zadzwoniła do Harry’ego i chłopaków ale nie do mnie.-
po smutniał jeszcze bardziej.
Zeszłam mu z kolan pozwalając mu by mógł przejść się po
pokoju. Czułam że go tracę, a przecież
co dopiero starałam się go odzyskać. Odzyskać od Juli, która wyjeżdżając
zabrała go. Chodził po pokoju przeczesując swoje blond włosy. Owinęłam się w
ciepły koc i zerknęłam na swój telefon. Jeden sms. Od ojca.
Tata: „ Córeczko mam dla ciebie podwójne zaproszenie na imprezę charytatywną.
Pójdziesz może z Jamesem?”
L: „Spokojnie będę miała z kim iść. :)”
Spojrzałam na Nialla. Stał i patrzył w okno.
-Niall.?-chłopak momentalnie na nią spojrzał. Wstałam i
podeszłam do niego. Przytuliłam się do niego tym samym okrywając go kocem.
Poczułam jak jego ręce zataczają koła na moich plecach. Podniosłam wzrok-
Pójdziesz ze mną na imprezę dla fundacji „Nadzieja na przyszłość”?
-Tak.. mogę iść- znów musnęłam jego usta. Jednak on cofnął
się ode mnie.
-Przepraszam wiem, że nie powinnam ale jakoś nie umiem się
powstrzymać.
-Nie przepraszaj po prostu ja.. dziś… to… po prostu dzisiejszy
dzień jest trudnym dla mnie..- spojrzał
w okno poczułam jak uwalnia mnie z uścisku- przyniosę ci coś do picia..
Wyszedł zostawiając mnie samą. Usiadłam na kanapie, bawiąc
się swoim telefonem. Po chwili zobaczyłam, że Niall zostawił swój telefon.
Długo nie myślałam, wiedziałam co muszę zrobić. On musi być mój, a nie jej. Ale
to samolubne. Wzięłam jego telefon. Funkcja sms. Do: Julka. Ale co napisać. Co
mam napisać żeby ucichło… co? Wszystko. Odłożyłam telefon bo nie wiedziałam co
napisać.
-Proszę- powiedział Niall podając mi kubek herbaty. Posłałam
u uśmiech jednak nie dostałam go w zamian od niego.
-Zrób to..- spojrzał na mnie z wielkim zdziwieniem- Napisz
do niej, zadzwoń… no już..
-Wolę nie..- powiedział odkładając telefon na stoliku.
-Opowiem ci coś ok?- skinął głową- Oglądałam kiedyś film,
bardzo fajny, opowiadał historię nastolatków którzy darzyli się taką miłością
jak nikt inny. Kiedyś gdy wracali z imprezy dał jej swoją bluzę.. nigdy jej mu
nie oddała. Miałą ją zawsze przy sobie. Jednak musieli się rozstać bo on wolał
karierę koszykarską kazał jej wyjechać wmawiając jej że to dla niej. Minęły dwa
lata. Dwa długie lata a ona zawsze wieczorem siadała z kakałem w jego bluzie słuchając ich muzyki.. zadzwonił
do niej a ona powiedziała że tęskniła i że kocha.. wrócili do siebie..-
chciałam jeszcze coś powiedzieć jednak przerwał mi..
-Ale moje życie to nie film..
-Wiem, ale…- spojrzał na mnie – Niall?
-no.- powiedział tak jakby od niechcenia.
-Wiem, że to może głupie pytanie, ale.. ale czy mógłbyś mnie
pokochać tak jak Julię?
Zamurowało go to pytanie. Widziałam to po jego minie i
spojrzeniu.
-Tak myślałam- powiedziałam wstając- Przestało padać możemy wracać?
Skinął głową nic nie mówiąc. Droga do domu. Było cicho. Nie
spojrzałam na niego. Nie chciałam. Patrzałam w okno. Znów padał deszcz.
Zakochałam się. Jak głupia wierzyłam, że coś z tego będzie, ale teraz wiem że
nie. Nagle Niall zjechał na stacje.
-Zatankuje tylko ok?- powiedział spokojnym głosem.
-Jak chcesz..- Niall wyszedł z samochodu. Od razu podeszli
do niego fani. Jakieś 20 osób, a z autobusu wysiadło jeszcze kilku.
Miałam chwile. Teraz gdy wiem, że On nigdy mnie nie pokocha,
nigdy ze mną nie będzie jestem pewna że mogę to zrobić.
Do: Julki
„Mimo tego , że dzielą nas kilometry i mimo tego ,że pewnie już o mnie
zapomniałaś chciałem ci na pisać, że dziękuję za wszystko. Że nadal Cię kocham
i tęsknie. Nie mam pewności czy w ogóle to przeczytasz ale mam nadzieje. Już
zawsze będę twój! Kocham :*”
Odłożyłam telefon i spojrzałam w stronę Nialla. Szedł w
stronę samochodu.
-Przepraszam, ze tak długo, ale..- spojrzałam na niego i
posłałam mu skromny uśmiech
-Nie musisz przepraszać..
Już się nie odezwałam milczeliśmy. Chyba nigdy nie mieliśmy
o czym rozmawiać. Dojechaliśmy do mojego domu. Odpięłam pasy i spojrzałam na
niego.
-Żegnam. Dziękuję za ten dzień..- otworzyłam drzwi i
wyszłam, spojrzałam na drzwi od domu odwróciła się i spojrzałam na Nialla- Spokojnie
nie musisz już iść ze mną na tą imprezę..- zamknęłam drzwi i poszłam w stronę
domu. Odwróciłam się przy drzwiach. Niall stał i jeszcze nie odjechał. Zrobiłam
dobrze. Bo on ją kocha, a ja nie chcę go do niczego zmuszać.
Wszedłem do domu i
od progu przywitał mnie James. Spojrzał
na mnie i podszedł mnie przytulić.
-Przykro mi..- wyszeptał. Nic nie powiedziałam, pozwoliłam
mu na to . Chciałam żeby ktoś mnie teraz przytulił- Chodź…- pociągnął mnie za
rękę do swojego pokoju. Usiadłam na jego łóżku, a on wyjął szklaneczki i coś
mocniejszego. Podał mi napełnioną szklane i usiadł obok mnie- To najlepsze na
zranione serce..
-Ale moje nie jest zranione- powiedziałam
-ok.. no to na samotność.
Minęła godzina na opowiadaniu jak to Niall mnie zwodził i rozkochiwał.
Po tej godzinie byłam już troszkę wcięta. Napisałam eska to ojca, że źle się
czuję i nie przyjdę.
Nagle James dotknął ręką moją dłoń. Nie zwróciłam na to
uwagi, ale gdy dotknął mojego ramienia, zaprotestowałam. Rzucił mnie na łóżko.
Rozerwał moją bluzkę. Chciał zdjąć mi spodnie. Jednak udało mi się wyrywać. Nie
na długo. James pociągnął mnie za włosy. Leżałam na podłodze. Z ciągnął mi spodnie. Zaczął mnie całować. Biłam go
jednak to na nic. Udało mi się uciec do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i
uciekałam do łazienki. Usłyszałam jak z hukiem otwierają się moje drzwi.
-Otwieraj gówniaro!!!- wali w drzwi. Schowałam się w kącie.
Drzwi do łazienki otworzył się i zobaczyłam go z nożem- Chodź do mnie… proszę…
Nie chciałam iść. Pociągnął mnie za rękę. Kolejny raz rzucił
na łóżku. Wiedziałam, że nie wygram. Leżałam bezbronnie. Czekałam aż to się
skończy. Skończył. Odwrócił moją zapłakaną twarz tak bym na niego patrzała.
Uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Łzy płynęły
mi strumieniem. Dłonie trzęsły mi się jak szalone. Usiadłam na łóżku z
laptopem. Zalogowałam się na twittera. I dodałam wpis:
„Czuję się jak śmieć.. wybaczcie ale ostanie dwie godziny były dla mnie
okropne. Ps. N to nie chodzi o ciebie. Życzę wam szczęścia.”
Napisałam wiadomość do Juli. Napisałam:
„Cześć Julia.
Nie znasz mnie ja ciebie
osobiście też nie. Jednak wiem, że dużo osób ceni sobie ciebie. Masz cudowny
głos. Cieszyłabym się gdybyś zgodziła się na występ dla fundacji „Nadzieje na
przyszłość”.
Ucieszyło by to dzieci dla których jesteś wzorem do naśladowania. Jeśli
byłabyś zainteresowania to odpisz na ten email prosto do ambasadora
fundacji nadzieja.na.przyszłość@op.pl
Lilly. :)”
Płakałam napisałam sms’a do chłopaków z One Direction.
Do Zayn’a
„Cieszę się, że
mogłam Cię poznać, byłeś i zawsze będziesz dla mnie przyjacielem. Nigdy o tobie
nie zapomnę. Dziękuję za każdą szczerą rozmowę, każdy spalony z tobą papieros.
Żegnaj!”
Ustawiłam tak, żeby sms wysłał się równo za godzinę.
Do Harry’ego
„Wierze, że mi
wybaczysz. Dziękuję Ci za tą noc. Jednak wiesz że cię nie kochałam. Ta jedna
noc była cudowna. Przepraszam. Żegnaj!”
Do Niallera
„Chcę żebyś wiedział,
że to nie przez ciebie. Zakochałam się w tobie, ale ty kochasz Julkę dlatego
też napisałam do niej. Mam nadzieje, że mi wybaczysz. Odchodzę bo zostałam skrzywdzona,
ale nie przez ciebie. Ty nigdy byś nikogo nie zranił. Pokaż jej że nadal o niej
pamiętasz. Ona na pewno też.
Zakochałam się w
twoich oczach, to ty nauczyłeś mnie żyć i cieszyć się życiem. Żegnaj..!
Poszłam do łazienki wzięłam wszystkie tabletki. Ubrałam się w
(http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/120741946)
włączyłam ich płytę. Łączyłam kamerę.
Położyłam ją i zaczęłam łykać tabletki. Podśpiewując przy
tym słowa piosenki. Zaczęło robić mi się zimno, ręce zaczęły mi się trząść. Wiedziałam
że to już koniec, więc szepnęłam tylko, że KOCHAM!
__***___
Dziękuję, że zemną
byliście. Takie beznadziejne zakończenie ale to zaszło za daleko. Tyle
pomysłów, że zaczęło to tracić sens.
Dziękuję kochane za każdy komentarz.!
Dziś dodam prolog na bloga o Juli więc wyczekujcie.
Do zobaczenia za dwa miesiące.! :)
środa, 6 czerwca 2012
Rozdział 17: "Chcesz?.."
Obudziłam się gdy usłyszałam jak otwierają się drzwi do
pokoju. Poczułam jak kładzie się przy mnie. Wiedziałam, że to Harry...
Przez chwile nie
miałam zamiaru otwierać oczu, jednak otworzyłam je. Patrzyłam się w sufit.
Bałam się spojrzeć na niego. Serce biło o wiele za szybko, przez myśl
przechodziły mi różne 'rozwiązania' ale żadne nie było stosowne. Odwróciłam
głowę w jego stronę. Kolejny raz
zdziwiłam się na widok jego miny. Uśmiechał się? Chodź po wczorajszej nocy nie
jestem już niczego pewna. Patrzył się tak jak ja w sufit z uśmiechem na twarzy.
Po chwili spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Jak się spało?- mierzył mnie wzrokiem, a ja nie mogłam nic
powiedzieć jednak po chwili byłam pewna, że wypada odpowiedzieć że dobrze więc
spojrzałam na sufit i wydobyłam z siebie ciche
-Dobrze- poczułam jak znów zaczyna bawić się moimi włosami.
Leżałam bez ruchu. Bałam się wykonać jakikolwiek ruch, bałam się oddychać przy
nim. Czy tak będzie już zawsze? Mam nadzieje, że nie.
-Jesteś może głodna?- musnął swoją dłonią moją dłoń
przeszedł mnie dreszcz. Pokręciłam przecząco głową.
-Która godzina?- spytałam zerkając na niego.
-yy.... chyba coś po 5 a co?
-To będę się już zbierać...- powiedziałam to tak cicho, bo
bałam się jak na to zareaguje.
-No daj spokój.. musisz zjeść z NAMI śniadanie..- wyraźnie
podkreślił słowo NAMI, przerażała mnie myśl że mam siedzieć przy jednym stole z
Niallem.
-Wolałabym nie-
zrobił smutną minę- Ale możemy zjeść razem lunch jak możesz..- nie wiem czemu
to zrobiłam ale czułam, że tak muszę.
-Jasne..- powiedział uradowany. Poszłam się ubrać, a Harry
zszedł do kuchni. Stanęłam przy lustrze, wyglądałam okropnie a przy sobie nie
miałam swojej kosmetyczki. Trudno. Dziś będę naturalna. Zeszłam na dół. Po
cichu poszłam do kuchni. Harry siedział przy stole z kawą.
-Naprawdę nic nie chcesz?- spytał podchodząc do mnie.
Pokręciłam przecząco głową- Naprawdę musisz iść?
-Tak, nie było mnie całą noc a mój ojciec tego nie lubi..-
no właśnie ojciec. Zapomniałam o nim mam nadzieje, że nie zrobi awantury.
-A tak.... dziękuję Ci za tą noc-przybliżył się do mnie i
spojrzał mi w oczy, objął mnie w tali i chciał pocałować. Jednak odwróciłam głowę.
-A no właśnie..
mógłbyś nikomu nie mówić o tym wszystkim?
-Dlaczego? Wstydzisz się?- wzięłam głęboki wdech
-Nie, ale po prostu..- nie wiedziałam jak to powiedzieć
patrzałam w ziemie bałam się na niego spojrzeć- zrobisz to dla mnie?
-Jak chcesz..- powiedział i mnie pocałował. Oderwałam się od
niego i uśmiechnęłam się mimowolnie. Nic do niego nie czuję. Jestem wolna. No
prawie. Moje uczucia wiążą się z Niallem.
Wyszłam stamtąd i
pojechałam autobusem do domu. Nie mogłam o niczym myśleć. Bałam się myśleć. Bo
co jeśli Niall się do wie. On nie może się dowiedzieć. Weszłam do domu i
poszłam od razu do góry. Nie miałam zamiaru wchodzić do salonu, bo wiem jak tam
wygląda. Pełna butelek i innych śmieci. Zamknęłam się w swoim pokoju. Wzięłam
ubrania i poszłam się
przebrać.(http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/116728855) wzięłam słuchawki i
wyszłam z domu. Poszłam do parku potem nogi poniosły mnie do pracy ojca. Miałam
nadzieje, że spotkam tam Lukasa. Naturalnie przywitała mnie młoda sekretarka.
Powiedziała, że tata ma ważne spotkanie, ale mogę poczekać u niego. Bez namysłu
weszłam do biura ojca. Usiadłam na wygodnym fotelu. Minęła godzina, a go nie
było. Dwa razy przyszła do mnie Sue (sekretarka ojca) i pytała czy czegoś mi
nie potrzeba. Drzwi otworzyły się po raz kolejny i już chciałam odpowiedzieć że
niczego mi nie brakuje. Jednak tym razem był to ojciec.
-Co ty tu robisz?- patrzył na mnie ze udziwnieniem na twarzy
-Przyszłam, bo..- no i nie wiedziałam co powiedzieć
najprostsze wytłumaczenie wydawało się błahe bo jakby to zabrzmiało 'Tatusiu po
protu nie chciałam być sama'- bo pomyślałam, że przyda Ci się pomoc
-Mi? Dlaczego tak myślisz?
-Po prostu pozwól mi to zrobić. ok?- znów wyjął te śmieszne
teczki.
-No to zrób to samo co zeszłym razem.
-Ok. A co ty będziesz robił?- zasiadł za swoim biurem.
-Ja muszę wy myśleć kto zaśpiewa na koncercie
dobroczynnym..- uśmiechnęłam się- musi być ktoś kogo te dzieci kochają, lubią..
rozumiesz?
-Tak, jak najbardziej...-dobrze wiedziałam, kto może
spodobać się tym dzieciom. Tylko nie miałam pojęcia czy moje wybory spodobają
się ojcu. Ale nie. Przecież mam wybrać osoby do wywiadów a nie do koncertu.
Szybko miał mi czas. Nie miałam czasu by rozmyślać o tym co zdarzyło się
zeszłej nocy. Wybrałam kilka osób, zespołów i postanowiłam wrócić do domu. Brak
jakich jakichkolwiek zadań. Miałam ochotę zasnąć jednak gdy tylko zamknęłam
oczy widziałam jego. Przerażało mnie to. Chciałam o tym nie myśleć, ale jakoś
nie mogłam przestać.
L: „Nie wiem czy jesteś dziś zajęty, ale pomyślałam że fajnie by było
się spotkać. Więc jak?”
Nie ukrywam. Liczyłam na to spotkanie, nawet bardzo. Muszę
go poznać, bliżej. Spędzić z nim więcej czasu. Bo co jeśli to nie miłość z jego
strony?
N: „ Wybacz, ale dziś niestety nie mam czasu. Mamy wywiad. Może jutro?”
L: „Jasne. :) Do jutra.”
Zastanawiam się jak wyglądało, życie Julii wiem, że to
nie normalne ale tak jest. Jej życie
było o wiele ciekawsze od mojego. Moja historia jest nudna i błaha. Chciałam
bym to zmienić, ale lepiej to po prostu zakończyć.
Kolejny dzień.
Od tamtej nocy minęło już pięć dniu. Pięć długich nudnych
dni. Chłopaki nie odzywali się do mnie. Byli zajęci. Co ciekawe już mi
przeszło. Znaczy się jestem gotowa by spotkać się twarzą w twarz z Niallem i
Harrym. Jestem gotowa do konfrontacji. Jednak szybko nie będę miała okazji by się
z nimi spotkać. Są zawaleni wywiadami i licznymi próbami przed trasą po USA. Ja
sama nie mam lepiej. Zaczęłam pracować. Gdzie? W biurze mojego ojca. Jestem
jego asystentką, ale bardziej jak zwykłą pomagierka. Jestem na zasadzie zrób,
podaj i takie tam. Pracuje tam od trzech dni, a już mogę co nieco powiedzieć o
każdej osobie z którą pracuje mój ojciec. Okazało się, że pracuje tu też Lukas.
Jadam z nim lunch. Bardzo dobrze się z nim dogaduje. Dużo nas łączy, ale jak to
się mówi jeszcze więcej dzieli. A może tak nie jest? Dowiedziałam się kilku
naprawdę ciekawych rzeczy nie tylko o nim ale także o chłopakach z one
direction i Julii. Co ciekawe ojciec sprzedał nasz dom. Tak zamiast tego
mieszkamy teraz w jakimś malutkim, ale przytulnym. Na to, że się przeprowadziliśmy
na pewno niewielki wpływ miały wydatki. Ale mi podoba się takie rozwiązanie. Ale
to nie ważne.
Dziś pierwszy raz idę z ojcem na ważne spotkanie. Nic nie
będę na nim robić, ale jednak jako jego ‘asystentką’ więc to mój obowiązek. Jest
dziewiąta. Spotkanie jest na jedenastą. Poszłam się szykować. Zrobiłam lekki makijaż
i ubrałam (http://www.photoblog.pl/hammeringcherry/123476003/1627.html)
nie lubię kwiecistych spódnic, ale zrobię wyjątek. Włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy
do torebki i zeszłam do ojca.
Pojechaliśmy do
restauracji. Zamówiliśmy lunch i czekaliśmy na naszych gości. Wiedziałam, że to
normalne. No wiecie takie spotkania i lunche jednak byłam pełna obaw.
-Przepraszamy za spóźnienie…-powiedziało dwóch gości-
Jesteśmy menadżerami James Devlina.
-Nic nie szkodzi..- mój ojciec przywitał się z tymi
facetami, a ja siedziałam dokupi ojciec nie zechciał mnie przedstawić-
Poznajcie proszę moją asystentkę Lily.
-Miło panów poznać- uścisnęłam dłoń obu panów.
Co dużo mówić. Nudno było i tyle. Nie miałam nawet pojęcia o
kim oni mówią nigdy nie słyszałam o żadnym Jamesie.
-Dlaczego nie ma z nami Jamesa?- usłyszałam pytanie, które
padło z ust mojego ojca. Spojrzałam na niego i zobaczyłam zmartwioną twarz menadżerów.
-James jest w Londynie, powinien tutaj przyjść lada moment..-
brunet przeczesał swoją czuprynę, drugi zaś ubił łyk kawy. Nie minęło dwadzieścia
minut, a pojawił się sam James. Wyglądem przypomina zwykłego chłopaka. Wyglądał
tak jakby grał przed chwilą w kosza. Tak. Szerokie dresy, szara bluza, słuchawki
w uszach.
-Przepraszam za spóźnienie..- ma miły głos. Taki ciepły i
stateczny. Przywitaliśmy się i rozmawialiśmy na temat wywiadu i występu na koncercie
dobroczynnym. Nim się obejrzałam minęła kolejna godzina.
-… no to, może zamieszkasz z nami do czasu gdy nie znajdziesz
własnego mieszkania..- usłyszałam głos taty. Spojrzałam na niego i miałam nadzieje,
że się przemyślałam i przesłyszałam- Co ty na to Lily?- wszystkie cztery pary
oczu gapiły się na mnie.
-Jeśli to konieczne..- chyba oszalałam. Jak mogę się na to
zgodzić. Przecież to szaleństwo. Nie znam go i nawet nie wiem czy chcę poznać.
A co najważniejsze nie wiem czy chcę z
nim mieszkać.
-No to wszystko postanowione..- jeden z menadżerów odezwał
się.
-Kiedy będziesz mógł się wprowadzić?- ojciec po raz kolejny
powiedział pytanie skierowane do Jamesa. Siedziałam tam i miałam nadzieje, że
nikt nie zwróci uwagi na to że jestem nie obecna.
-Mogę od razu.- powiedział entuzjastycznie- Jeśli to nie
problem?
-Oczywiście, że nie..- uśmiechnęłam się przytakując ojcu.
-W takim razie odwieziemy Jamesa do was o 20 pasuje?-
spojrzałam na bruneta.
-No to do zobaczenia..-pożegnaliśmy się i poszliśmy. Nie
mogłam pozbierać myśli. Z jednej strony cieszę się, że mam lepszy kontakt z
ojcem. Ta praca nas do siebie zbliżyła. Dojechaliśmy do domu w ciszy. Nie wiem
czemu ale wydawało mi się to dziwne, bo od tych kilku dni bardzo dużo
rozmawiamy. Gdy weszłam do swojego pokoju zadzwonił mój telefon.
N: Hej Lily co u ciebie?
L: A nic takiego. Cieszę się że dzwonisz.
N: Chciałabyś spotkać się ze mną i chłopakami? Zrozumiem jeśli..
L: Nie, wiesz nawet chętnie bym się z wami spotkała. To kiedy?
N: Dzisiaj, wyskoczymy może na kolacje?
L: No dobrze, a o której?
N: Przyjedziemy po ciebie o 20. Pasuje?
L: Tak, jak najbardziej.
N: No to do zobaczenia.
Nie ma co nadszedł mój koniec. Konfrontacja z Niallem i
Harrym to będzie nieciekawe doświadczenie. Nie wiem czy mam się czego obawiać.
Ale boję się, że nie będę wiedziała jak mam się zachować w stosunku do Harry’ego.
Ale to tylko moje błahe obawy. Nie wiem
co na siebie założyć. Musi to być coś eleganckiego, ale bez przesady. Ubrałam
się (http://www.photoblog.pl/hammeringcherry/121221356/1547.html)
i zeszłam na dół. W kuchni siedział ojciec.
-Wybierasz się gdzieś?- spytał odpalając papierosa.
-Nie.- powiedziałam sarkastycznie- Po prostu chciałam
przywitać gościa
-Miło z twojej strony..- wypuścił dym papierosowy.
Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę drzwi.
-Wychodzę. Nie wiem kiedy wrócę. Nie martw się. Pa-
wypowiedziałam to wszystko na jednym wdechu. I wyszłam.
Podjechał bus, a z
niego wyskoczył Harry. Wzięłam wdech i uśmiechnęłam się.
-Miło cię widzieć..- powiedziałam z uśmiechem. Szczerym? Tak
raczej tak.
-To ja się cieszę..- przytuli mnie. Staliśmy tak przez
chwile, przez krótki moment- Chodź do reszty.
-Cześć mała..- powiedział Zayn który siedział za kierownicą,
a obok niego siedział Niall. Przywitałam się z każdym i dopiero po chwili
zobaczyłam, ze Jest tu także Dan i El. Szkoda, że nie ma Jess no i Janet.
Poszliśmy na kolacje, a po niej pojechaliśmy do kina. Jednak sądziliśmy, że
lepiej spędzić czas w naszym gronie w domu. Pojechaliśmy do ich domu.
Ostatni raz byłam tu pięć
dni temu, podczas nocy z Harry, znów zaczynam tego żałować, zaczynam żałować
tego, że tu przyszłam.
-Chcesz coś do picia?- usłyszałam pytanie skierowane do
mnie. Spojrzałam stronę z której dochodził ten miły głos. Zayn. Stał i mi się
przyglądał.
-Tak jak najbardziej..- znów stałam z Zayn na tarasie.
-Chcesz?- wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów.
-Dzięki- po chwili z moich ust buchnął dym.
-Czy to nie dziwne, że zawsze gdy jestem z tobą częstuje cię
fajką..
-Trochę, a czy to dziwne, że ja nadal nie wiem nic o tobie?
-Nigdy nie pytałaś..- uśmiechnął się tym swoim zabójczym uśmiecham.
Zapadła niezręczna cisza. Patrzałam gdzieś w dal i nic nie
mogłam powiedzieć.
-Śmiało.- spojrzałam na niego z zdziwioną mina- Pytaj. O co
tylko chcesz.
-Nawet o nią?- wiedział dobrze, że chodzi o Julię jednak nic
nie powiedział- Nawet o Julię?
Skinął głową gasząc fajkę. Usiadł na schodku i przetarł oczy.
Poklepał miejsce obok siebie.
-Jak chcesz wiedzieć wszystko o Julii to lepiej usiądź bo to
troszkę potrwa..- uśmiechnęłam się blado siadając przy chłopaku.
-Mamy czas.
Nie wiem ile minęło czasu, ale wydawało mi się że tylko
chwila. Dowiedziałam się tyle szeczógłow.
-…zakochałem się niej, ale ona pokochała Niall’a wiedziałem,
że muszę pozwolić jej na to aby mogła być szczęśliwa… poznałem Jess..- patrzał
na mnie tak poważnym wzrokiem- Jesteś do niej bardzo podobna.. ten sam
uśmiech.. oczy..- znów przetarł oczy- wyjechała zostawiając nas… nie odzywa się
do nas i to nas wszystkich boli
-Nie chcieliście się z nią skontaktować?- zaśmiał się..
-Chodźcie do nas..- usłyszałam głos Harry’ego.
Usiadłam obok Niallera uśmiechał się chodź wydawał się
smutny. Siedział z gitarą i coś brzdąkał.
-Pograła bym sobie..- nagle wzrok Nialla przeniósł się na
mnie.
-Mogę cię nauczyć..- przysunął się bliżej mnie. Zaśmiałam się.
-Gdybyś chodź raz na mnie spojrzał zobaczyłbyś że mam
gips..- posmutniał
-Ale ja na ciebie patrzę..- uśmiechnęłam się- Ale lewą rękę masz nadal sprawną..-kiwnęłam głową
zgadzając się- Usiadł za mną kadząc gitarę na moich kolanach- Ja będę szarpał
struny, a ty zmieniać chwyty.- kiwnęłam zgadzając się- No to może moments?
-Jasne..- jakoś poszło. Grało nam się na prawdę dobrze. Po
chwili chłopacy włączyli się i zaczęli śpiewać. Brzmiało naprawdę świetnie.
Minęła może godzina. Zaczęliśmy oglądać fajną komedię. Poszłam po dolewkę coli.
Gdy byłam w kuchni usłyszałam głos Harry’ego.
-Co ty odwalasz? Unikasz mnie?- stał tuż za mną. Odwróciłam
się i zobaczyłam jego minę.
-Przecież nic nie robię.. o co ci chodzi?
-Nie odezwałaś się do mnie, a ja po prostu nie wiem czy to
przez tą noc czy jak?
Bez słowa poszłam do reszty. Wróciłam do domu. Było coś po
23. W salonie było ciemno. Weszłam do kuchni i zobaczyłam ciasto. Wzięłam
kawałek i poszłam na górę. Weszłam do swojego pokoju i omal nie zakrztusiłam
się kawałkiem cista które miałam w buzi.
-Co ty tu robisz?
-Twój ojciec kazał mi się rozgościć… a sam poszedł na
randkę..- powiedział z dzikim uśmieszkiem.
-Ale co ty robisz w moim pokoju, na moim łóżku z moim
albumem?!!
-Daj spokój… chciałem cię poznać bliżej..- James w jednej
chwili stał blisko mnie.
Stykaliśmy się czołami. Odsunęłam się od niego.
-Mógłbyś wyjść?- spokojnie minęłam go i usiadłam na łóżku.
Zdjęłam buty i zaczęłam masować stopy które odmawiały mi posłuszeństwa.
-Twój tata wie że spotkasz się z Harry i Niallem na raz?- poruszał
uwodzicielsko brwiami- Jakby zareagował gdybym powiedział im całą prawdę.. o
tej nocy z Harrym..
-Z kąt wiesz..?- byłam przerażona. Tak. Przerażenie to
odpowiednie słowo
-Te twoje żółte karteczki to zły pomysł. Kto zapisuje takie
rzeczy na kartkach. Kogo obchodzi, że ojciec przez 16 lat niech ciał cię znać.
-Wynoś się!!- krzyknęłam, a on z uśmiechem wyszedł
-Jeszcze mnie zawołasz!
Gdy tylko
przebrałam się w bluzkę o 3 rozmiary za dużą czułam się że wszystko jest tak
jak być powinno. Czuję obrzydzenie do Jamesa. Nie powinien tego robić. A ja nie
powinnam pisać tych wszystkich głupot na kartkach. To był błąd. Nie to że
przespałam się z Harrym czy to że zakochałam się w Niallu błędem było to że
pozwoliłam myśleć że to moja wina.
“Now!
Are you happy now? Now that you got, what you came for.”
Gdy zaczynałam tą
historię wydawało mi się że będzie o wile ciekawsza jednak teraz wiem, że jest
gorsza nisz mogła być. Rozdział jest jaki jest. Trudno. Napisałam to co
przyszło mi na myśl i tyle. Kocham!
Ps. Nawet jeśli odejdę
to wiedźcie, że powrócę z jeszcze większą mocą. !
piątek, 1 czerwca 2012
Rozdział 16: "Nie był moim pierwszym.." ^^
Wszyscy bawili się świetni. Dużo rozmawialiśmy i ogólnie było miło. Obejrzeliśmy jeszcze jakiś horror jednak nie pamiętam tytułu. Coś po północy postanowiłam się zbierać.
-Odwiozę cię..-usłyszałam głos Niallera.
-Nie trzeba, poradzę sobie- przytuliłam go na przegnanie.
-Pa-Janet w jednej chwili przytuliła mnie,a w drugiej stała przy Niallu. Po mojej głowie chodziła taka myśl, że może ona coś do niego czuje. Może mi się to tylko wydawało, ale wątpi w to. Czasem chciałabym umieć czytać innym w myślach wiedziałabym czego druga osoba oczekuje, a tak było by prościej. Wróciłam do domu taksówką. Ojca znów nie było. Nie powinno mnie to obchodzi ale jednak czuję że coś się zmienia i to zdecydowanie na gorszę. Poszłam spać. Jutro ciężki dzień w szkole na szczęście nie będę ćwiczyć na dwóch wf więc idę dwie godziny szybciej do domu.
Od razu lepiej się wstaje jeśli wie się, że dzień będzie udany. Znaczy się nie wiem tego, ale mam taką nadzieje. Słońce już świeci jakby było co najmniej południe. Londyn zawsze kojarzył mi się z deszczem i ponurą atmosferą, a tak nie jest. No może atmosfera w moim domu taka jest. Jeszcze tydzień i mnie tu nie będzie. Może poczekam do zakończenia roku szkolnego, balu. Podniosłam gitarę, która leżała na ziemi. Zagrałam pierwszy wers Moments jednak nie ośmieliłam się zaśpiewać. Dzisiejszy dzień będzie najlepszym dniem. Poszłam do łazienki. Ubrałam się (http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/123655345) moje włosy zostawiłam w artystycznym nieładzie. Wiem czego. Rozmowy z Niallem. Tego zbliżenia.
-Odwiozę cię..-usłyszałam głos Niallera.
-Nie trzeba, poradzę sobie- przytuliłam go na przegnanie.
-Pa-Janet w jednej chwili przytuliła mnie,a w drugiej stała przy Niallu. Po mojej głowie chodziła taka myśl, że może ona coś do niego czuje. Może mi się to tylko wydawało, ale wątpi w to. Czasem chciałabym umieć czytać innym w myślach wiedziałabym czego druga osoba oczekuje, a tak było by prościej. Wróciłam do domu taksówką. Ojca znów nie było. Nie powinno mnie to obchodzi ale jednak czuję że coś się zmienia i to zdecydowanie na gorszę. Poszłam spać. Jutro ciężki dzień w szkole na szczęście nie będę ćwiczyć na dwóch wf więc idę dwie godziny szybciej do domu.
Od razu lepiej się wstaje jeśli wie się, że dzień będzie udany. Znaczy się nie wiem tego, ale mam taką nadzieje. Słońce już świeci jakby było co najmniej południe. Londyn zawsze kojarzył mi się z deszczem i ponurą atmosferą, a tak nie jest. No może atmosfera w moim domu taka jest. Jeszcze tydzień i mnie tu nie będzie. Może poczekam do zakończenia roku szkolnego, balu. Podniosłam gitarę, która leżała na ziemi. Zagrałam pierwszy wers Moments jednak nie ośmieliłam się zaśpiewać. Dzisiejszy dzień będzie najlepszym dniem. Poszłam do łazienki. Ubrałam się (http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/123655345) moje włosy zostawiłam w artystycznym nieładzie. Wiem czego. Rozmowy z Niallem. Tego zbliżenia.
L:"Hej, jesteś dziś zajęty? "
N:"Zależy co masz do zaoferowania. "
L:"No nie wiem, może wspólny wypad na lody spacer..?"
N:"Brzmi kusząco jednak dziś umówiłem się już z Janet."
L:"Rozumiem..W takim razie miłego dnia"
N:"Dołączysz do nas?"
L:"Może innym razem. pa"
Miałam nadzieje, że to on uwolni mnie od szkoły ale najwidoczniej będę musiała do niej iść. Wyszła z domu z nadzieją, że może jednak coś sprawi, że nie będzie musiała spędzić pięciu godzin na jakiś nudnych lekcjach. Weszła do szkoły i poszła od razu do swojej szafki.
-Lily!-Nala biegła w jej stronę z wielkim uśmiechem na twarzy
-Hejj..-stałam wpatrzona w nią i nie mogłam rozszyfrować o co chodzi-Coś się stało?
-Nie..- powiedziała szybko opierając się o szafkę obok mojej- Znaczy się tak!!
Wzięłam książki potrzebne mi na dwie pierwsze lekcje. Usiadłam w ławce i się nudziłam. Czas mijał niebłagalnie, wolno. Było beznadziejnie. A po głowie chodziło mi tylko jedno imię...
-Słuchasz mnie?- Nala stała bardzo blisko mnie zabierając mi moje powietrze.
-Tak..-odpowiedziałam jej szybko, ale o czym ona mogła mówić- Koncert One Direction tak..?
-Tak-powiedziała z uśmiechem, Strzał w dziesiątkę-Ale to koncert prywatny i tylko dla 10 fanek.
-Spróbuj..- uśmiechnęłam się w nadziei, że nie każe mi na niego iść.
-Myślisz?- kiwnęłam głową- No to idę dzwonić pa.- i już jej nie było. Lekcje jednak mijały w miarę szybko. Na plastyce klasa wpadła na wspaniały pomysł i popisała mi mój gips. Teraz jest cały kolorowy. Może i lepiej. Wróciłam do domu i zobaczyłam samochód ojca. Pierwsza myśl? Co on robi o tej porze w domu. Weszłam do domu i od razu to poczułam. Dym od fajek, był wszędzie. Śmiechy. Kilka głosów. Niepewnie zajrzałam do salonu. Zobaczyłam ojca z dwójką typów w graniakach. Byli piani. Mój ojciec był piany. Nigdy nie widziałam go takiego. Nigdy nie widziałam go by pił w takich ilościach. Gdy mnie zobaczył od razu poszły w moją stronę kilka niemiłych obelg. Jednak nie przejęłam się tym. Nie teraz. Wiedziałam, że nie mówił prawdy. Nigdy nie mówił. Poszłam na górę zamykając się w pokoju na klucz. Zaczęłam szukać materiałów na moją prezentacje i wtedy natrafiłam na bardzo ciekawy artyków o tym co łączyło Julie z chłopakami. Spodobał mi się tylko jeden urywek
"-Tak mogę wystąpić, ale tylko i wyłącznie na cel charytatywny. Myślę, że jeśli dostałabym taką propozycje na pewno bym się zgodziła. - Czyli chciałabyś zacząć własną karierę? -Nie, chodzi mi o to, że mogłabym bym wystąpić za darmo. -Nie chciałabyś za to żadnej kwoty z wynagrodzeniem? -Nie jestem gwiazdą więc nie chcę za to, żadnych pieniędzy, a po za tym uważam że jest to o wiele lepsze rozwiązanie. Trzeba wspierać fundacje. ..."
Pomysł na prezentacje pojawił się nagle i może i lepiej. Postanowiłam zrobić to o nich. O one direction. Zaczęłam zbierać materiały i sklejać jej w pasującą całość. Minęła godzina,a za nią kolejna a po niej następna. Siedziałam cały czas w głową w myślach. Moja wyobraźnia ostatnio dawała mi swoje znaki. Przez myśl przechodziły mi różne pomysły. Jeden z nich najbardziej dziwaczny sprawił że chciałam spróbować. Przebrałam się (http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/121717737) wzięłam telefon i zeszłam na dół. Oni nadal siedzieli w salonie. Atmosfera panująca w domu sprawiała, że chciałam jak najszybciej wyjść. Gdzie poszłam raczej dokąd pobiegłam. Pobiegłam w stronę parku. Towarzyszyła mi ich muzyka. Biegłam. Nie patrząc do kąt biegnę. Wiedziałam gdzie chcę teraz być. Moje miejsce nie było w domu ani w parku. Poszłam po moje truskawkowe niebo. Siedziałam patrząc na przechodniów. Zalogowałam się na twittera. Przejrzałam o czym piszą chłopacy. Są zapracowani. Tak. Wpisy fanów sugerujących coś na temat Julii. Sprawdziłam jej twittera. Ostatni wpis dodała 8 miesięcy temu. Nagle dostałam esemesa. Dlaczego nagle? Byłam zamyślona, błądziłam myślami w moich wspomnieniach.
-Słuchasz mnie?- Nala stała bardzo blisko mnie zabierając mi moje powietrze.
-Tak..-odpowiedziałam jej szybko, ale o czym ona mogła mówić- Koncert One Direction tak..?
-Tak-powiedziała z uśmiechem, Strzał w dziesiątkę-Ale to koncert prywatny i tylko dla 10 fanek.
-Spróbuj..- uśmiechnęłam się w nadziei, że nie każe mi na niego iść.
-Myślisz?- kiwnęłam głową- No to idę dzwonić pa.- i już jej nie było. Lekcje jednak mijały w miarę szybko. Na plastyce klasa wpadła na wspaniały pomysł i popisała mi mój gips. Teraz jest cały kolorowy. Może i lepiej. Wróciłam do domu i zobaczyłam samochód ojca. Pierwsza myśl? Co on robi o tej porze w domu. Weszłam do domu i od razu to poczułam. Dym od fajek, był wszędzie. Śmiechy. Kilka głosów. Niepewnie zajrzałam do salonu. Zobaczyłam ojca z dwójką typów w graniakach. Byli piani. Mój ojciec był piany. Nigdy nie widziałam go takiego. Nigdy nie widziałam go by pił w takich ilościach. Gdy mnie zobaczył od razu poszły w moją stronę kilka niemiłych obelg. Jednak nie przejęłam się tym. Nie teraz. Wiedziałam, że nie mówił prawdy. Nigdy nie mówił. Poszłam na górę zamykając się w pokoju na klucz. Zaczęłam szukać materiałów na moją prezentacje i wtedy natrafiłam na bardzo ciekawy artyków o tym co łączyło Julie z chłopakami. Spodobał mi się tylko jeden urywek
"-Tak mogę wystąpić, ale tylko i wyłącznie na cel charytatywny. Myślę, że jeśli dostałabym taką propozycje na pewno bym się zgodziła. - Czyli chciałabyś zacząć własną karierę? -Nie, chodzi mi o to, że mogłabym bym wystąpić za darmo. -Nie chciałabyś za to żadnej kwoty z wynagrodzeniem? -Nie jestem gwiazdą więc nie chcę za to, żadnych pieniędzy, a po za tym uważam że jest to o wiele lepsze rozwiązanie. Trzeba wspierać fundacje. ..."
Pomysł na prezentacje pojawił się nagle i może i lepiej. Postanowiłam zrobić to o nich. O one direction. Zaczęłam zbierać materiały i sklejać jej w pasującą całość. Minęła godzina,a za nią kolejna a po niej następna. Siedziałam cały czas w głową w myślach. Moja wyobraźnia ostatnio dawała mi swoje znaki. Przez myśl przechodziły mi różne pomysły. Jeden z nich najbardziej dziwaczny sprawił że chciałam spróbować. Przebrałam się (http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/121717737) wzięłam telefon i zeszłam na dół. Oni nadal siedzieli w salonie. Atmosfera panująca w domu sprawiała, że chciałam jak najszybciej wyjść. Gdzie poszłam raczej dokąd pobiegłam. Pobiegłam w stronę parku. Towarzyszyła mi ich muzyka. Biegłam. Nie patrząc do kąt biegnę. Wiedziałam gdzie chcę teraz być. Moje miejsce nie było w domu ani w parku. Poszłam po moje truskawkowe niebo. Siedziałam patrząc na przechodniów. Zalogowałam się na twittera. Przejrzałam o czym piszą chłopacy. Są zapracowani. Tak. Wpisy fanów sugerujących coś na temat Julii. Sprawdziłam jej twittera. Ostatni wpis dodała 8 miesięcy temu. Nagle dostałam esemesa. Dlaczego nagle? Byłam zamyślona, błądziłam myślami w moich wspomnieniach.
Ktoś..: "Nie wiem czy mi się tak po prostu wydaje czy może rzeczywiście jesteś smutna. ;("
L: "Kim Jesteś?"
Ktoś..: "Jesteś smutna, widzę to w sposobie jakim piszesz truskawkowe niebo"
L: "Nie wiem o co Ci chodzi. Kim jesteś?"
Ktoś..: "Ty dobrze wiesz o co mi chodzi. Chcesz wiedzieć kim jestem?"
L: "Tak chcę wiedzieć."
Ktoś..: "Spotkajmy się Royal Parks Dziś o godzinie 20.20"
L: "Skąd mam mieć pewność, że nie jesteś jakimś pedofilem, albo zabójcą?"
Ktoś..: "Musisz mi zaufać Royal Parks Więc jak?"
L: "Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć. Kim jesteś?"
Ktoś..: "Dziś 20.20 będę czekał xx"
Uśmiechnęłam się sama do siebie. W myślach zaczęłam wymieniać imiona i nazwiska osób które poznałam w nowej szkole. Przez myśl przeszło mi jedno imię. Mick Debl. Brunet, który w szkole uważa się za pana całego świata. Ostatnio znaczy się zawsze się do mnie przystawiał od pierwszego dnia w szkole. Nie jest brzydki więc czemu nie. Poszłam do domu. Gdy tylko otworzyłam drzwi przywitał mnie zapach kawy. Pierwsza moja myśl. Czy oni tu jeszcze są? Weszłam do salonu. Nie było w nim nikogo. Poszłam do kuchni. Na stole stał tort czekoladowy i kawa, a obok karteczka. Co na niej. Ani jednego słowa tylko jakieś nawet niepowiązane ze sobą litery. PMNZ. Ukroiłam sobie duży kawałek i pobiegłam na górę. Usiadłam na łóżku i włączyłam radio. Leciała play lista. Siedziałam na łóżku i czytałam książkę. Jaką? "Zdarzyć przed śmiercią" czytałam tą książkę już tyle razy a za całym razem muszę powstrzymywać się by nie płakać. Czas mijał naprawdę szybko. Godziny uciekały mi, a ja nie potrafiłam zdecydować się na to by iść na to spotkanie. Wyjęłam z biurka zeszyt. Był pusty. Chodź od teraz już nie. Na okładce napisałam "Ostatnie spotkanie". Dziwne? Może. Ale to pomysł który pomoże mi oderwać się od tego chorego świata. Spisałam tu swoje sny, swoje marzenia i inne rzeczy. Wybiła godzina 21. Przeczytałam jeszcze raz wszystkie esemesy. Ten park jest w centrum Londynu. Napisałam do Niallera z pytaniem co robią dziś wieczorem. Są zajęci. Mają spotkanie z menadżerem. Czyli to nikt z nich. Nie mam pojęcia co zrobić. Chciałabym iść? Nie, tak?! Sama nie wiem. Nie pójdę. Przeprałam się i położyłam się w swoim ukochanym ciepłym łóżku. Po chwili dostałam esemesa od tego ktosia.
Ktoś..: "20.20 ^^ czekam :)"
Nie odpisałam po prostu wyskoczyłam z łóżka ubrałam się (http://www.photoblog.pl/maszgusst/121900487/2086763/). Wszyłam z domu i taksówką pojechałam pod wskazany adres. Byłam punktualnie o 20.00 przed wejściem do parku. Nie miałam pojęcia gdzie szukać tego kogoś. Więc nie zostało mi nic innego jak napisać do niego wiadomość.
L: "Gdzie Cię mam szukać..?"
Ktoś..: "Północna strona parku. Duża altanka. Oświetlona fontanna.. nie przeoczysz"
Poprawiałam czapkę i bluzę i poszłam w stronę miejsca w którym tak naprawdę nigdy nie byłam. Bałam się? Nie chyba nie. Mam przypuszczenia co do osoby z jaką mam się spotkać. Bardzo łatwo znalazłam odpowiednie miejsce. Miał racje tego nie da się przeoczyć. Poszłam w stronę fontanny. Przystanęłam i wyciągnęłam telefon by napisać wiadomość jednak usłyszałem kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam zbliżającą się postać. Gdy była bliżej mnie usłyszałam jego głos.
-Cieszę się, że przyszłaś...- nie widziałam twarzy, ciemność parku spowodowała że zaczęłam się obawiać jednak nie było odwrotu- Jednak nie powinnaś przychodzić tu sama, bo co jeśli okazałbym się jakimś dupkiem lub mordercą...
-Harry?- nie mogłam w to uwierzyć. Przede mną stał ten idealny, perfekcyjny facet.
-A myślałaś, że kto..- zaśmiałam się
-Ale przecież macie ważne spotkanie- podał mi rękę i poprowadził do altanki
-Powiedziałem, że źle się czuję i tyle.. Proszę podał mi szklankę gorącej czekolady. Nie chce mówić, ale widok przystrojonej altanki ilości jedzenia, świec sprawił, że zaczęłam myśleć że to randka.
-Stało się coś?
-Nie.- miałam ochotę wracać do domu jednak wiedziałam, że nie powinnam. Harry dużo mówił. Może to i lepiej bynajmniej nie musiałam spowiadać mu się ze swojego życia. Czas mijał na dobrze, miło. Piliśmy szampana. Było naprawdę fajnie. Cieszyłam się, że tu przyszłam.
-Jedziemy na imprezę?- Harry uśmiechnięty od uch do ucha stał i pociągnął mnie za sobą.
-Myślałam, że to było pytanie, a nie zdanie oznajmujące..- Harry momentalnie stanął i zmierzył mnie wzrokiem
-To było pytanie retyatyczne..- zaśmiałam się na co dostałam solidnego buziaka w usta. Nie byle jakiego. Czułam napierające usta na moje. Zrobiłam co podpowiadał mi rozum. Zachowałam się tak jak zazwyczaj zachowują się ludzie w takiej chwili. Rozwarłam swoje usta i w ten sposób nasz języki zaczęły swój własny taniec. Staliśmy tak całując się tak zachłannie. Chciałam się odsunąć, bo wiedziałam że nic do niego nie czuje. Jednak sposób jaki trzymał mnie przy sobie uniemożliwiał mi wyrwanie się. Harry przerwał nasz pocałunek. Stykaliśmy się naszymi czołami oddychając szybko- Może jedziemy do mnie?- Kolejne pytanie zamurowało mnie. Nie byłam ani piana ani nic. Więc każda podjęta decyzja była świadoma. Kiwnęłam głową zgadzając się. Dojechaliśmy spokojnie, by taksówkarz nie miał się czym pochwalić. Lecz gdy tylko zamknęliśmy za sobą drzwi znów przeszliśmy do gorących pocałunków. Harry zamknął drzwi i przywarł mnie do ściany. Jego dłonie błądziły po moich udach. Całował mnie wszyje. Każdy jego pocałunek sprawiał, że czułam się jeszcze bardziej podniecona. Poszliśmy do salonu nadal całują cię.
-Gdzie masz pokój?- Nie dostałam od niego żadnej odpowiedzi. Po prostu wziął mnie na ręce i zaczął wchodzić po schodach. Zamknął drzwi. I po chwili leżeliśmy na jego łóżku. Pozbywaliśmy się swoich ubrań. Nie wiem ile czasu minęło, ale wiem jedno wiem że w tym czasie Harry paręnaście razy doprowadził mnie do rozkoszy. Nie był moim pierwszym, ale jednym z najlepszych zdecydowanie.
Nie jestem taka. Z reguły nie daję ponieść się emocją. Jestem stała, jak rzeka. Tyle, że rzeka nie jest stała. Mniejsza z tym. Powiem tyle, że podobało mi się.
Leżeliśmy nadzy obok siebie. Sam fakt, że leże naga obok chłopaka który nawet nie sprawia, że na jego widok czuję motyli w brzuchu był przytłaczający. Wiedziałam, że to Nialler powinien być na jego miejscu, ale gdzie a raczej z kim on był. Poczułam jak Harry zaczyna bawić się moim włosami. Spojrzałam na niego. Patrzył mi w oczy, nie uśmiechał się. Wyglądał tak jakby nad czymś myślał.Nie wiedziałam o czym myśleć nie wiedziałam o czym ON myśli. Leżeliśmy w ciszy. Zwyczajnie w świecie nie odezwał się do mnie słowem. Nie wiem może czekał aż ja to zrobię. On po prostu dalej bawił się moim włosami, a z mojej twarzy powoli znikał uśmiech.Myślałam, że to zauważy i w końcu coś powie. Harry jednak zamknął oczy i zasnął. Zdziwiło mnie to. Nie wiedziałam o co mu chodziło. Nie wiem może to dziwne, ale może nie byłam dla niego za dobra. Przecież może mieć każdą.
Teraz gdy leżę obok niego zrozumiałam co zrobiłam. CO my zrobiliśmy. Tak na prawdę to tego nie chcieliśmy. To miało nas tylko zaspokoić. Nie! Przecie nie jestem tak. Nie puszczam się z każdym. To nie ja. Czułam się jak śmieć. przespałam się z przyjacielem chłopaka w którym się kocham. I co teraz? Przecież jak Nialler się dowie to koniec.
*__*
No to taki jest kolejny rozdział. Na reiście zaczyna się coś dziać.
Tak kolejny problem czy może szansa na szczęście. Myślicie, że Lilly będzie z Harrym
A miejsce u boku Niallera pozostanie wolne dla Julii?
Chciałam dodać go o 00.00 ale coś mi się przedłużało i skończyłam rozdział o 00.10. Ale to nic.
Spóźniony ( tak jak wszystko ostatnio) prezent na dzień dziecka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)